Co ciekawe, pierwszy sygnał do zwyżki tej pary walutowej dały słowa premiera Donalda Tuska, który stwierdził, że kurs euro w przedziale 4,00–4,50 jest bezpieczny z punktu widzenia polskiej gospodarki. Słowa te sugerują, że Ministerstwo Finansów nawet przy poziomie o 30 groszy wyższym od obecnego nie zdecyduje się w najbliższym czasie na wymianę euro ze środków unijnych na złote na rynku, co ogranicza oczekiwania na wzrost popytu na polską walutę. Jest to już kolejny czynnik, który wskazuje, że nie należy się spodziewać silniejszego umocnienia złotego w rozpoczynającym się kwartale. Główną przeszkodą dla aprecjacji polskiej waluty wciąż jest spodziewany w listopadzie początek cyklu obniżek stóp w naszym kraju, który po wypowiedziach przedstawicieli RPP z ostatnich dni stał się jeszcze bardziej prawdopodobny. Termin pierwszego cięcia powinny dodatkowo potwierdzić publikowane w przyszłym tygodniu dane z Polski, m.in. z rynku pracy i z sektora przemysłowego.
Z kolei na korzyść złotego niezmiennie przemawia ciągła siła polskiego rynku długu, jednak jak pokazały ostatnie dni, nie jest to wystarczający argument. W najbliższych dniach może zabraknąć innych czynników wspierających polską walutę, dlatego kurs EUR/PLN będzie prawdopodobnie przebywał na podwyższonych poziomach, przekraczających 4,10, z najbliższym oporem na poziomie 4,12.