Dynamika na poziomie 3,4 proc. r./r. to nie rewelacja, a inwestorów „zmartwił" też słabszy odczyt indeksu IFO z Niemiec. Wrześniowy wzrost o 0,1 pkt do 107,7 pkt to kosmetyka. W połączeniu ze słabszymi PMI dla przemysłu, może to rodzić pewien niepokój co do siły obserwowanego w ostatnich miesiącach ożywienia. Dodatkowo członkowie Europejskiego Banku Centralnego nie rezygnują z „gołębiej" retoryki, akcentując przy tym utrzymujące się ryzyko dla gospodarki.

Od czwartkowego ranka złoty stracił jednak zbyt wiele na wartości. To odreagowanie dynamicznego ruchu po komunikacie Fed widoczne było także na innych walutach. Na EUR/PLN okolice 4,23–4,24 to wyraźny opór, podobnie jest w rejonie 3,14 dla USD/PLN. Dodatkowo EUR/USD w zasadzie wykonał ruch powrotny w okolice 1,3465 i może ponownie iść w górę. Inwestorzy (przynajmniej do 4 października, kiedy to swoje wyliczenia przedstawi Departament Pracy USA) nie powinni zakładać, że Fed zmieni swoje „gołębie" nastawienie w polityce monetarnej. Szanse na ograniczenie skali programu QE3 podczas październikowego posiedzenia nie są zbyt duże. A to powinno znów osłabiać dolara i sprzyjać złotemu. Zwłaszcza że znów rośnie zainteresowanie polskimi obligacjami.

Kolejne dni mogą zatem przynieść spadek dolara poniżej poziomu 3,10 zł i cofnięcie się euro w okolice 4,20 zł.