Naszym zdaniem, jeżeli Europejski Bank Centralny ograniczy się do zainicjowania skupu obligacji rządowych w oczekiwanej przez wielu ekonomistów kwocie 500-600 mld EUR, oraz zastosuje możliwe wyłączenia wybranych papierów z programu (dotyczyć to może głównie tych emitowanych przez Grecję), to może być to już w pewnej części zdyskontowane przez rynek i dać powody do odreagowania. Ciekawa sytuacja nastąpiłaby, gdyby ECB tylko zainicjował program i podał ogólniki, dodając, że na szczegóły skupu QE trzeba by zaczekać kilka tygodni. To mogłoby dać pretekst do wyraźniejszego odreagowania par powiązanych z euro.
Tak czy inaczej, jutrzejsze posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego może być dość ciekawe, ze względu na to, że Mario Draghi będzie musiał dość umiejętnie ważyć poszczególne słowa, które będą szczegółowo analizowane przez rynki. Główne kwestie to skala programu (jeżeli zacznie się od 500-600 mld EUR, to czy później program może być zwiększany) i szczegóły dotyczące potencjalnych wyłączeń (papiery greckie i inne, np. cypryjskie, czy portugalskie), a także rozłożenia ryzyka (ECB kupuje sam, czy zrzuca sporą część na lokalne banki centralne).
Na wykresie EUR/USD mamy do czynienia z ciekawą sytuacją – po ustanowieniu dna w miniony piątek na 1,1459, w kolejnych dniach widać pewne „wyciszenie". Wprawdzie mocny opór to dalej strefa z 2005 r. na 1,1637-58, to jednak podaż nie zepchnęła notowań poniżej 1,15. Teoretycznie zwiększa to znaczenie ubiegłotygodniowego minimum, oraz szanse na próbę wyprowadzenia korekty wzrostowej po czwartkowych informacjach z ECB. Ryzyko jest jednak bardzo duże. Dodatkowo rejon 1,1459 nie ma w sobie „historycznego" podparcia. Wsparcie z roku 2003 r. można umiejscowić dopiero przy 1,1376, a długoterminowe zależności Fibonacciego mówią nawet o rejonie 1,12.
Wykres dzienny EUR/USD
Inflacja zaszkodziła NZD