Jednak gdy spojrzy się na ten rynek z szerszej perspektywy, to łatwo zauważyć, że początek tego roku był na rynku złota bardzo dobry. Styczeń okazał się najlepszym miesiącem od roku – czyli od początku 2014 r., kiedy to ceny kruszcu też dynamicznie rosły.
Zwyżka cen złota na początku tego roku to w dużej mierze efekt obaw o stan gospodarki strefy euro. Po raz kolejny uwagę inwestorów zaczęła przyciągać Grecja, a dokładniej – zamieszanie na tamtejszej scenie politycznej. Wygrana radykalnej Syrizy w wyborach parlamentarnych wywołała wiele pytań o przyszłą politykę tego kraju w zakresie relacji z Trojką i unijnej pomocy. W międzyczasie pojawiały się nawet spekulacje dotyczące wyjścia Grecji ze strefy euro, co skutecznie podsycało emocje i zwiększało awersję inwestorów do ryzyka – sprawiając, że złoto jako „bezpieczna przystań" stało się atrakcyjne. Również wprowadzenie programu QE w eurolandzie może być odczytywane negatywnie, jako sygnał, że sytuacja w gospodarce regionu wymaga zdecydowanych środków stymulacyjnych.
Jednak, pomimo dobrego stycznia, dalszy wzrost cen złota stoi pod dużym znakiem zapytania. Notowaniom tego kruszcu ciąży bowiem siła amerykańskiego dolara, z którym jest ono ujemnie skorelowane. Jeśli będzie się ona utrzymywać, to o kontynuację wzrostów na rynku króla metali będzie ciężko.