Od rana jednak euro zyskuje na wartości, a kurs EURUSD wzrasta do 1.1380. Kolejną dobrą sesję odnotował natomiast polski złoty, który umocnił się wobec euro do 4.15, wobec dolara do 3.66, a w stosunku do franka do 3.85. Dziś z danych makro poznamy liczbę sprzedanych nowych domów w USA w styczniu (16:00) oraz zmianę zapasów paliw (16:30). Ponadto uwagę powinno przykuć wystąpienie publiczne Mario Draghiego, który w Parlamencie Europejskim przedstawi roczny raport nt polityki ECB (17:30).

Eurogrupa zaakceptowała propozycje reform, które przeprowadzić ma grecki rząd, tym samym potwierdziła porozumienie zawarte w zeszły piątek przedłużające pomoc finansową dla Grecji o kolejne cztery miesiące. Co prawda do niedzieli zgoda na kolejny pakiet pomocowy musi zostać jeszcze przegłosowana w kilku krajowych parlamentach, w tym w Niemczech, ale wydaje się, że na przynajmniej kilka tygodni temat Grecji zniknie z pierwszych stron gazet i nie będzie miał większego wpływu na rynki finansowe.

Jak można było się spodziewać, we wczorajszym wystąpieniu Janet Yellen nie dała wielu nowych podpowiedzi odnośnie terminu pierwszej podwyżki stóp ze strony Rezerwy Federalnej. Stwierdziła ona m. in., że ewentualne usunięcie z komunikatu sformułowania o pozostawaniu cierpliwym w kwestii normalizacji polityki pieniężnej nie oznacza wcale, że na kolejnym posiedzeniu stopy zostaną podniesione oraz, że podwyżka stóp będzie rozważana na każdym spotkaniu FOMC. Tym samym pozostawiła otwartą furtkę do podwyżki w każdym terminie. Wczorajsze wystąpienie nie zmienia więc perspektyw na zacieśnienie polityki przez Fed. Cały czas najbardziej prawdopodobnym terminem wydaje się wrzesień, choć przy dalszej poprawie sytuacji na rynku pracy oraz symptomach przyspieszenia inflacji nie można wykluczyć, że podwyżki doczekamy się już w czerwcu. Brak jednoznacznych wskazań powinien podtrzymać obecną korektę siły amerykańskiego dolara. W najbliższych dniach bardziej prawdopodobny wydaje się wzrost kursu EURUSD pod 1.15 niż spadek poniżej wsparcia na 1.1270.

Wczoraj dość zaskakująco wypowiedział się gubernator Banku Kanady Stephen Poloz. Zasugerował on bowiem, że obecnie najwłaściwszym działaniem BoC będzie przejście w tryb wait and see, a nie kolejna obniżka stóp. Co prawda przyznał on, że niskie ceny ropy uderzyły w kanadyjską gospodarkę, jednak w dłuższym terminie mogą one również wywołać pozytywne efekty, jak wzrost eksportu i wydatków konsumpcyjnych. Po tych słowach dolar kanadyjski wyraźnie zyskał na wartości. Co prawda prawdopodobieństwo kolejnej obniżki stóp ze strony BoC spadło, jednak wciąż nie należy jej wykluczać. W tym kontekście więcej powinny powiedzieć nam jutrzejsze dane o inflacji oraz przyszłotygodniowe dane o PKB.

Szymon Zajkowski, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku S.A