Okazuje się, że mogło to być wynikiem tego, że Grecy faktycznie stanęli pod ścianą. W ubiegłym tygodniu sygnały o potencjalnych problemach z płynnością faktycznie napływały ze strony rządu, ale wrażenie na inwestorach zrobił dopiero niedzielny artykuł w Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung, która cytowała anonimowych przedstawicieli w Komisji Europejskiej potwierdzających, że Grecy mogą stracić płynność po 9 kwietnia ze względu na konieczność spłacenia pożyczki do MFW w wysokości 467 mln EUR, a także refinansowania krótkoterminowych obligacji. Tymczasem Financial Times doniósł, jakoby premier Tsipras miał już 15 marca wysłać ostrzegawczy list do kanclerz Merkel w którym przestrzegł, że Grecy mogą mieć problemy z regulacją swoich zobowiązań, jeżeli nie dostaną kolejnej transzy finansowania. Chodzi tu o niewypłacone 7,2 mld EUR ostatniej transzy poprzedniego bailoutu. Niemcy rozgrywają tę grę jednak dość sprytnie – jeszcze w piątek Merkel nie wykluczyła, że Grecy mogą dostać środki szybciej, jeżeli przedstawią wiarygodny program reform. Dodała jednocześnie, że teraz grecki rząd jest w pełni odpowiedzialny za swoje decyzje. Wynik dzisiejszego spotkania w cztery oczy z Tsiprasem może być podobny. Stąd też rynek po chwilowym załamaniu, znów gra pozytywną nutą na euro.
Europejscy politycy wykonali w ostatnich tygodniach dobrą robotę – zdołali przekonać rynki finansowe, że decyzja ws. Grecji jest czysto polityczna, a oni sami nie są jeszcze przekonani, co do Grexitu, więc tym samym negatywnego scenariusza nie należy oczekiwać (wyceniać). Długookresowo może być to mylne, ale w krótkim i średnim okresie zrzuca z rynku tak naprawdę ciężko mierzalny czynnik.
Euro niezmiennie pozostaje silne w relacji do funta. W raporcie tygodniowym zwracaliśmy uwagę, że zakładając dalsze wzrosty wspólnej waluty warto też zerknąć na relacje z USD, CHF i ewentualnie AUD.
Zwróćmy uwagę na parę EUR/USD. Ten tydzień będzie bogaty w wypowiedzi członków FED. Niemniej te, które już się pojawiły (Lockhart, Evans, Mester) nie pomagają rynkowi w ocenie, kiedy mogłoby dojść do pierwszej podwyżki stóp procentowych. Z kolei opiniotwórczy, choć nie głosujący w tym roku James Bullard powiedział, że obecna wycena dolara nie jest daleka od jego „fair value" i trudno ocenić w którą stronę rynek teraz się skieruje. To może sugerować dalszy rozwój średnioterminowej korekty na parach z USD, którą sugerowaliśmy od kilku dni.
W poprzednich wpisach na temat EUR/USD zwracaliśmy uwagę na strefę 1,0823-47, która musi zostać pokonana, aby móc mówić o powrocie w okolice 1,1041 i dalej wyjściu na 1,1096 (poziomy ze stycznia b.r.). Warunek ten został spełniony, stąd też można spodziewać się jego realizacji w kolejnych dniach. Chyba, że Grecy rozczarują swoimi propozycjami reform...