Dolar jest silniejszy niż tydzień temu, a rentowność dziesięciolatek od minimum z ubiegłego piątku podskoczyła o kilkanaście punktów bazowych. Odrabianie strat zostało przyśpieszone przez protokół z posiedzenia FOMC. Po bardzo gołębiej twarzy zaprezentowanej w ubiegłym miesiącu przez Janet Yellen, teraz wystarczyło, że dokument wskazał na rozbieżność opinii wśród decydentów. Kość niezgody to rzecz jasna odpowiedni termin pierwszej podwyżki stóp. Po posiedzeniu rynek zaczął takiemu krokowi przypisywać zbyt niskie prawdopodobieństwo. Naszym zdaniem do podniesienia stóp w czerwcu nie dojdzie, lecz inwestorzy zaczną liczyć się z taką możliwością. Będzie to impuls do podtrzymania tendencji aprecjacyjnej w notowaniach dolara.
Paliwem napędzającym umocnienie będzie prawdopodobnie poprawa danych makro na tle oczekiwań. Okazuje się bowiem, że od dna kryzysu z przełomu 2008/2009 publikacje z USA nie odbiegały ani razu mocniej od konsensusu niż obecnie. Wskaźnik Bloomberg Economic Surprise nie tylko spada dłużej, ale również silniej niż bywało to w ostatnich latach. Oczekiwania cechują się swoistą cyklicznością – pod wpływem rozczarowującej serii danych ich poprzeczka zaczyna się obniżać i nawet przy braku diametralnej zmiany koniunktury odczyty wypadają lepiej niż poprzednio. Obecnie jesteśmy w sytuacji, w której taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny. Dodatkowo dane w końcu powinny zacząć wychodzić spod wpływu zimy, co powinno wspomóc siłę dolara. Zdyskontować będzie ją można na rynkach wschodzących (HUF, PLN, ZAR,TRY). W gronie G-10 słabe powinny w takim scenariuszu być waluty skandynawskie (zwłaszcza NOK). Wydaje się, że tym razem USD/JPY przy kolejnej fali umocnienia dolara pozostanie względnie stabilny.
Wzrost rentowności długu USA to zła informacja również dla złotego i innych walut emerging markets. Potencjał do umocnienia względem euro i trwałego zejścia pod 4,00 jest bardzo niski. Wskazują na to zarówno miary pozycjonowania (np. odchylenie kursu od długookresowej średniej mierzone w odchyleniach standardowych)jak również rynek opcji. Skośność jednomiesięcznej strategii korytarzowej odbiega od długoterminowej przeciętnej najmocniej od 9 czerwca 2014. To data o tyle istotna, że wtedy EUR/PLN ustanawiał lokalne minima. Zagrożeniem dla złotego jest także posiedzenie RPP, a zwłaszcza potencjalne negatywne komentarze dotyczące wpływu aprecjacji na walutę.
Euro - inaczej niż europejskie giełdy - nie zostało wsparte przez informacje dotyczące Grecji. Banki z tego kraju będą miały szerszy dostęp do kapitału w ramach ratunkowej linii ELA, a MFW potwierdził, że dokonano spłaty części zadłużenia (450 mln euro). Brak entuzjastycznego przyjęcia tych wiadomości przemawia na niekorzyść wspólnej waluty, która w gronie G-10 była w ostatnich dniach zdecydowanie najsłabsza. RBA nie obniżył stóp, a na chińskim rynku akcji trwa imponujący rajd. Te dwa czynniki wsparły dolara australijskiego, który znalazł się na drugim biegunie. AUD okazał się bowiem jedyną walutą z grona gospodarek rozwiniętych, która umocniła się do USD. Pamiętać przy tym należy, że bliskość posiedzenia RBA ograniczyła skalę umocnienia w Wielki Piątek.
GBP/USD zszedł z kolei na nowe, kilkuletnie minima. Na miesiąc przed wyborami parlamentarnymi brytyjska waluta pozostawać będzie słaba i wrażliwa na informacje ze sceny politycznej.