Obecnie trzeba płacić za nią nieco poniżej 3,9 zł. Nie trzeba przypominać, że w połowie stycznia, po zaskakującej decyzji Szwajcarskiego Banku Narodowego (SNB) o odejściu od obrony kursu franka, jego wycena przekraczała nawet 5 zł. Od tego czasu obserwujemy jednak aprecjację złotego do franka. Niewykluczone, że jeszcze się ona nie skończyła. – Spodziewamy się, że w średnim terminie notowania CHFPLN mogą ustanawiać lokalne dołki na poziomie 3,70–3,72 – mówi Marek Wołos, dyrektor departamentu analiz TMS Brokers. Jak zauważa, na rynku trwają spekulacje o możliwej kolejnej obniżce szwajcarskich stóp procentowych nawet do minus 1,25 proc. Jego zdaniem informacje takie muszą znaleźć odzwierciedlenie w wycenie waluty.

– Rynkowe „plotki" pełne są rozważań o nowym, minimalnym i nieformalnym kursie wymiany EURCHF w strefie od 1,0 do 1,05. Między innymi z tego powodu dwa tygodnie temu kurs EURCHF wybił się bardzo dynamicznie, zmieniając krótkoterminowy trend spadkowy. Notowania pary EURCHF zwyżkowały do 1,05. Przyczyną były stanowcze wypowiedzi prezesa SNB, że kurs franka jest znacząco przewartościowany, oraz zapowiedzi, że od 1 maja bank wprowadzi ujemne stawki depozytowe dla instytucji publicznych oraz swojego funduszu emerytalnego – mówi. Podkreśla, że w otoczeniu tak silnej presji werbalnej Szwajcarów na osłabienie franka pozostaje tylko oczekiwać umocnienia złotego i tego, aby kurs CHFPLN znalazł się na niższych poziomach – w okolicy 3,70. – Wydaje mi się, że to wiarygodne założenia, które mogą się zrealizować w ciągu trzech miesięcy. Wystarczy bowiem, że kurs EURPLN ponownie przełamie granicę 4,0 zniżkując do wsparcia na poziomie 3,90, i w tym czasie kurs EURCHF utrzyma się w okolicy 1,05 – dodaje Wołos.