Naszym zdaniem: Umocnienie jena to reakcja na wzrost globalnej awersji do ryzyka. W takiej sytuacji pokrywane są spekulacyjne pozycje carry-trade, które były finansowane tanim pieniądzem, m.in. też pożyczkami w jenach. Teraz trzeba je spłacić, czyli odkupić jeny.
Wygląda na to, że rynek boi się kolejnej odsłony kryzysu w Chinach. Tym razem obawy koncentrują się na Hong-Kongu – gospodarczej, samodzielnej enklawie Chin - skąd napłynęły dość słabe dane makroekonomiczne. Indeks PMI liczony przez agencję Nikkei spadł w sierpniu do 44,4 pkt. z 48,2 pkt. w lipcu. To najniższy poziom od 6 lat. Uwagę zwracają mocne spadki składowych wskaźnika (nowych zamówień z Chin do poziomu najniższego od 2008 r., produkcji do poziomów z 2009 r., a zatrudnienia aż do 2003 r. (!).
Poniższy wykres przebiegu stóp zwrotu dla par z JPY pokazuje, że japońska waluta zyskuje dzisiaj względem wszystkich głównych walut. Najbardziej w relacji do dolara australijskiego, który jest najbardziej wrażliwy na chińskie problemy. Dodatkowo ostatnie dni przyniosły szereg słabszych danych makro z Australii (PKB za II kwartał, sprzedaż detaliczna w lipcu), które mogą dać pretekst do wznowienia spekulacji nt. możliwej obniżki stóp procentowych przez RBA w najbliższych miesiącach.
Na wykresie AUD/JPY widać wyraźny trend spadkowy, ale... nie ustanowiliśmy nowego dna poniżej ubiegłotygodniowego minimum przy 82,08. To może sygnalizować, że obecna struktura może okazać się nietrwała. Ryzyko tkwi jednak bardziej po stronie JPY, który jest mocno skorelowany z globalnymi nastrojami. Spekulacje nt. możliwych działań banków centralnych – w tym także zwiększenia luzowania przez Bank Japonii – mogą wyhamować, bądź nawet odwrócić trend na umocnienie się JPY.