„Minutki" z posiedzenia zostały gołębio odebrane przez inwestorów, którzy z jeszcze większą ochotą zaczęli patrzeć w stronę ryzykownych aktywów. Wydaje się, jednak, że głównym powodem takiej reakcji były dość daleko idące oczekiwania odnośnie jastrzębich sygnałów. Biorąc pod uwagę jeden z głównych celów, który miał przyświecać Fed, aby nie doprowadzić do zaskoczenia inwestorów decyzją o podwyżce ich brak sugeruje, że Komitet nie czuje potrzeby nagłej zmiany dotychczasowego języka, gdyż choć podwyżki są blisko, to jednak ciągle dzieli nas od nich co najmniej jedno posiedzenie. Jeżeli powyższe założenia są prawdziwe i do podjęcia decyzji i o podwyżkach już we wrześniu wcale nie było tak blisko, jak informowali niektórzy członkowie Komitetu jak chociażby John Williams, który podtrzymał wczoraj swoją opinię, to odsunięcie prognoz podwyżek stóp w USA na marzec może wydawać się uzasadnione. Wiele będzie jednak zależało od tego co zobaczymy w raporcie po październikowym posiedzeniu FOMC, gdyż pozostaje jeszcze sporo czasu, aby Fed przygotował inwestorów na podwyżki.
Odnosząc się do oceny sytuacji gospodarczej oraz ryzyka związanego z Chinami większość członków Komitetu wolała wstrzymać się z decyzją. Ważnym aspektem, na który warto zwróci uwagę są opinie, wielu członków FOMC, że sytuacja na rynku pracy już spełniła kryteria wynikające z mandatu Fed lub spełni je wkrótce i w tym kontekście słowa Williamsa z Fed San Francisco, który stwierdził, że wystarczającą dla niego obecnie poprawą na rynku pracy byłoby 100 tys. nowych miejsc pracy miesięcznie, może okazać się bardziej powszechna wśród decydujących o polityce monetarnej w USA. Największe podziały mogą obecnie dotyczyć inflacji, pomimo tego, że Komitet pozostaje zgodny co do tego, że nie dotrze ona do celu na poziomie 2% w średnim terminie. W takiej sytuacji przeważająca może okazać się opinia prezes Janet Yellen, która do tej pory raczej wydawała się skłaniać do podwyżek w tym roku, za czym argumentem może okazać się właśnie powrót dobrych nastrojów na rynki akcyjne oraz pozytywne doniesienia o stabilizującej się sytuacji w Chinach.
Wczoraj odbywało się także posiedzenia Banku Anglii, który wydaje się być jeszcze daleko (zdecydowanie dalej niż Fed) od podwyżek stóp procentowych. Rozkład głosów nie uległ zmianie i ciągle jedynie jeden z przedstawicieli Komitetu Polityki Monetarnej popiera podwyżki już obecnej sytuacji. Warto wspomnieć także o danych o wnioskach o zasiłki dla bezrobotnych z USA, które okazały zdecydowanie pozytywnym sygnałem wskazującym, że na obecnym etapie, na którym znajduje się rynek pracy w USA, liczba zwalnianych pracowników (silnie wpływająca na liczbę wniosków) w coraz mniejszym stopniu skorelowana będzie z nowym zatrudnieniem.
„Minutki" stały się wczoraj kolejnym argumentem dla kupujących, którzy pokonali okolice 2000 punktów na S&P500, co pozwoliło dość szybko dotrzeć w okolice maksimów z września na 2020. Wydaje się, że poziomy te nie powinny zatrzymać obecnych wzrostów, które mogą dotrzeć nawet do 2040 punktów, wiele będzie jednak zależało od wyników spółek z USA, których sezon rozpoczęła wczoraj na dobre Alcoa, rozczarowując inwestorów. Mniejsze wahania widzieliśmy na EURUSD, które ciągle pozostaje poniżej oporów na 1.1330.
Kamil Maliszewski, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku S.A