Jedynym wartym odnotowania ruchem było ponad 3% osłabienie ropy, która oddała część zysków z ubiegłych tygodni. Pretekstem do wyprzedaży surowca okazały się słowa ministra ds. ropy Iranu, który to zapowiedział szybki wzrost eksportu, po zniesieniu sankcji. Najistotniejsze wydaje się jednak, że rynek ciągle daleki jest od zbilansowania i dopiero spadki produkcji w USA, będą sygnałem do zakończenia trendu spadkowego. Jak na razie mamy do czynienia jedynie z niewielką korektą, która w przypadku WTI może zakończyć się próbą ponownego ataku na minima poniżej 35 USD za baryłkę lub nawet spadkiem do okolic 32 dolarów, gdzie znajdywały się minima z kryzysu finansowego.

Całkiem dobrze podczas sesji azjatyckiej radziły sobie ryzykowne aktywa. Widać to było chociażby po umocnieniu NZD oraz AUD. Należy jednak pamiętać, że wszystkie ruchy wykonują się obecnie przy nie do końca przekonującej płynności. Na NZDUSD warto zwrócić uwagę na okolice 0.69, których pokonanie mogłoby spowodować silny impuls do dalszych wzrostów.

Na giełdach europejskich początek handlu przynosi umiarkowane wzrosty. Do wejścia do gry inwestorów z USA nie poznamy żadnych istotnych danych gospodarczych, nic nie stoi więc na przeszkodzie, aby rynek podjął próbę ataku na okolice 10800 punków na indeksie Dax. Dopiero o godzinie 16:00 zostaną opublikowane jedyne istotniejsze dziś dane makro w postaci odczytu Conference Board mówiącego o nastrojach amerykańskich konsumentów. Wydaje się, że po bardzo dobrych danych z rynku pracy oraz pewnych nieśmiałych sygnałach ożywienia płac, powinny ulec one dalszej poprawie. Szczególnie, że ceny paliw na stacjach ciągle spadają, pozostawiając więcej pieniędzy w kieszeniach Amerykanów. Patrząc na EURUSD wydaje się, że jedynie słabszy odczyt mógłby spowodować wybicie poziomu 1.10, oczekujemy dziś więc raczej powrotu w stronę 1.0950, większe zmiany na rynku są jednak mało prawdopodobne.

Kamil Maliszewski, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku S.A