Naszym zdaniem: Dzisiaj dolar próbuje nieco korygować mocny ruch z wczoraj, który był „dostosowaniem" do nowych projekcji FED, które pojawiły się w środę wieczorem w tzw. dot-chart. Sygnałom z FED poświęciliśmy wiele miejsca we wczorajszych raportach, niemniej warto powtórzyć kluczową myśl. Oczekiwania związane z aż trzema podwyżkami stóp przez FED w przyszłym roku będą teraz konfrontowane z bieżącymi danymi makroekonomicznymi, gdyż to od nich nadal będą zależeć konkretne posunięcia. Co ciekawe polityka ma nadal pozostać akomodacyjna (!). Wczorajsze odczyty wypadły nieźle, zwłaszcza jeżeli chodzi o regionalne indeksy z Nowego Jorku i Filadelfii, które w listopadzie wzrosły odpowiednio do 9 pkt. z 1,5 pkt., oraz do 21,5 pkt. z 7,6 pkt. Z kolei dane nt. inflacji CPI wpisały się w oczekiwania. Warto pamiętać, że spory wpływ na przyszłe oczekiwania mogą mieć warunki pogodowe – na razie zima w USA nie jest ostra, ale ewentualne pogorszenie się pogody, może mieć swoje przełożenie na słabsze dane z gospodarki w I kwartale 2017 r.

Na wykresie koszyka BOSSA USD po dwóch białych świecach, mamy rysujące się doji. Ewentualna korekta, jeżeli się pojawi będzie na razie klasyfikowana jako ruch powrotny do wybitego szczytu z listopada przy 85,42 pkt. Ciekawy układ mamy na wykresie tygodniowym – tu widać, że tzw. dawna wewnętrzna linia trendu wzrostowego okazała się być w ubiegłym tygodniu dość mocnym wsparciem z którego został wyprowadzony wyraźny ruch w górę.

Spekulacje związane z przyszłoroczną polityką Banku Japonii pojawiają się na rynku w ciekawym momencie, kiedy to jen ma za sobą kolejny tydzień osłabienia. Rynek zdaje się jednak zbytnio nie dowierzać możliwości tego typu działań, zwłaszcza, że szef BOJ wielokrotnie podkreślał, że jest gotów nawet przestrzelić cel inflacyjny, aby mieć pewność, że ten został osiągnięty. Niemniej pewne działania banku centralnego – chociażby zaskakująca początkowo decyzja we wrześniu, kiedy to zamiast dalszego luzowania zdecydowano się wprowadzić tzw. kontrolę krzywej rentowności pokazują, że w łonie BOJ mamy do czynienia z umiarkowanie „jastrzębią" frakcją, która za kilka miesięcy może zacząć głośniej wyrażać swoje obawy związane z właściwymi timingiem dotyczącym wyjścia z ultra-luźnej polityki, jaką od kilku lat prowadzi bank centralny. Wydaje się jednak, że pretekstem do poważniejszej dyskusji na ten temat byłyby dopiero wiarygodne sygnały, że rząd premiera Abe planuje kolejną stymulację gospodarki poprzez wyższe wydatki, co mogłoby pchnąć oczekiwania inflacyjne wyraźniej w górę. Niemniej warto bliżej przyglądać się tej kwestii, zwłaszcza, że łatwo będzie wytłumaczyć tym ewentualne odbicie notowań jena w nadchodzących dniach. Zerknijmy na USD/JPY, który „dzięki" FED wybił się z impetem ponad opór 115,56-116,13, który to rejon będzie teraz mocnym wsparciem w sytuacji pojawienia się korekty na parach dolarowych.

W przypadku EUR/USD doszło jednak wczoraj do wybicia minimum z marca 2015 r. przy 1,0461 i ustanowienia kilkuletniego minimum na 1,0365. Teoretycznie rejon 1,0461 powinien pełnić teraz funkcję oporu, ale widać, że rynek go aż tak nie respektuje (powróciliśmy już ponad 1,0461). Tym samym o wiele ważniejszy w najbliższym czasie może okazać się rejon 1,0520-30 będący kilkutygodniowym wsparciem w listopadzie i na początku grudnia b.r.

Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ