Choć nastroje zostały nieco ostudzone, to jednak nie przełożyło się to jak na razie na mocniejszą korektę, która byłaby w jakikolwiek sposób proporcjonalna do trwających od listopadowych wyborów zwyżek. Nowojorski indeks S&P500 po prostu się zatrzymał, oddając jedynie nieco ponad procent od rekordowego poziomu osiągniętego na pierwszej marcowej sesji, w reakcji na przemówienie prezydenta USA, gdy jeszcze wierzono, że od słów do czynów droga nie będzie daleka. Co prawda rozczarowanie inwestorów spowodowało zakończenie najdłuższej od dwóch dekad serii 109 sesji bez spadków większych niż 1 proc., jednak „kara" okazała się jak do tej pory zadziwiająco łagodna.

Na szczęście dla trendu wzrostowego inwestorzy z Wall Street mogli ostatnio skupiać swoją uwagę już nie tylko na obietnicach, ale na twardych danych, które zaskakiwały pozytywnie przez prawie cały ubiegły miesiąc, utwierdzając wszystkich w przekonaniu, że nawet bez politycznego wsparcia gospodarka sobie poradzi. Ożywienie stało się faktem i co ważniejsze jest widoczne na całym świecie, od Europy po rynki wschodzące. Amerykanie w ostatnich latach zdołali się już przyzwyczaić do niezłych danych ekonomicznych, ale dla reszty świata to nie lada atrakcja.

W związku z tym trudno się dziwić, że to właśnie giełdy strefy euro i azjatyckie rynki wschodzące okazały się głównymi wygranymi marcowej „niby" korekty na Wall Street. Na zamknięciu ostatniej sesji miesiąca niemiecki indeks DAX znalazł się zaledwie o 0,5 proc. od niepobitego do dziś rekordu z 10 kwietnia 2015 roku. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby w drugą rocznicę tego wydarzenia główne europejskie indeksy zdołały pokonać te poziomy, czyli dokonać sztuki, która udała się już dawno indeksom grupującym mniejsze i średnie spółki, czy to w Niemczech, czy we Francji. Poniedziałkowa korekta w Europie nie powinna raczej przeszkodzić w realizacji tego planu. Wrażliwe na wszelkie korekty rynki wschodzące wcale nie chcą spadać, i to przy umacniającym się względem euro dolarze. Również zadziwiająca siła warszawskiej giełdy w tym tygodniu pokazuje, że z dalszą korektą nam zupełnie nie po drodze.