W marcu produkcja przemysłowa w Polsce wzrosła o 11,1 proc. r./r., notując najlepszy wynik od sześciu lat. W produkcji budowlano-montażowej po 20 miesiącach powróciła dodatnia dynamika, i to od razu ze skokiem o 17,2 proc. Przemysł napędza produkcja na eksport oraz materiałów budowlanych, a to drugie sugeruje podtrzymanie odbicia inwestycji budowlanych w kolejnych miesiącach. Rozczarowanie słabymi wynikami za luty zostało z nawiązką wymazane, i to nawet jeśli oczyścimy dane z wpływu czynników sezonowych. W odróżnieniu od atmosfery panującej na początku roku teraz nie ma obawy, że narazimy się na śmieszność, głosząc prognozy dynamiki PKB bliżej 4 proc.

Czemu zatem złoty nie odzwierciedla (nawet przez godzinę) dobrych danych? Odpowiedź jest prosta, ale smutna: nikogo to zbytnio nie obchodzi. Tak jak bywa na konkursach piękności: ładna buzia to za mało, trzeba się też popisać w innych aspektach „piękna". Nie szkodzi już krajowe ryzyko polityczne, gdyż inwestorzy są obecnie w trybie odrzucania scenariusza upadku finansów publicznych, który wbrew obawom nie nastąpił po roku rządów Prawa i Sprawiedliwości. Jednak bolączką złotego jest to, że jako waluta z koszyka rynków wschodzących oferuje niewielką wartość odsetkową. Inwestorzy kierują się w ten segment rynku w poszukiwaniu dochodowości rzędu 4–8 proc., a tego pułapu nie osiągają nawet polskie obligacje dziesięcioletnie. Ruch Rady Polityki Pieniężnej mógłby coś zmienić w postrzeganiu złotego, ale na razie nie zanosi się na nagły zwrot w retoryce. Bardziej niż dowodów wzmocnienia aktywności gospodarczej potrzeba ożywienia presji płacowej, ale opartego na czymś więcej niż wypłaty premii w górnictwie (jak to było w marcu). Ze strony trendów cenowych także nie widać impulsu, gdyż globalne dane o inflacji nie wskazują na dalsze przyspieszenie. To pozwala RPP siedzieć z założonymi rękami.

Złoty nie chce się karmić dobrymi danymi z polskiej gospodarki, za to zagraniczne podwórko chyba już zużyło wszystkie zapasy optymizmu i zaczyna się wypatrywanie pierwszego elementu układanki, który może się „zepsuć". I jeśli złotego nie chronią „odsetkowe" zalety, wkrótce może być pierwszym z aktywów do porzucenia przez inwestorów, kiedy rynki przejdą w ponury tryb awersji do ryzyka. Taki to wyjątkowy los złotego. ¶