Ministerialne dywagacje nt. ceny wezwania na akcje Energi, połączone z sugestiami mniejszych lub zerowych dywidend ze spółek Skarbu Państwa, dalszych roszad w ich zarządach, a także kontynuacji polityki przejęć i fuzji, popsuły humory inwestorom równie skutecznie, co wcześniej koronawirus. Szczególnie, że w to wszystko wpisały się jeszcze gorsze od prognoz wyniki kwartalne Lotosu.
W kolejnych dniach warszawskie blue chipy wciąż będą w centrum uwagi. Nie tylko dlatego, że raporty finansowe za ostatni kwartał opublikuje m.in. PKO BP (prognozowany spadek zysku netto o 22 proc. r./r., do 786 mln zł) i Orange Polska (prognozowana strata netto na poziomie 163 mln zł). Przede wszystkim dlatego, że zapowiada się gorący tydzień na globalnych rynkach akcji, a duże spółki na GPW są najbardziej wrażliwe na impulsy napływające z zagranicy.
W tym tygodniu giełdy w dalszym ciągu pozostaną pod wpływem doniesień z Chin nt. epidemii koronawirusa, balansując pomiędzy strachem wywołanym jej dalszym rozprzestrzenianiem się a nadziejami na opanowanie epidemii, stymulacją monetarną w Chinach czy powolnym powrotem tamtejszych przedsiębiorstw do normalnej aktywności.
Ponadto z dużą uwagą giełdy będą wsłuchiwać się we wtorkowo-środowe wystąpienie szefa Fedu Jerome'a Powella w Kongresie, gdzie zaprezentuje półroczny raport nt. polityki monetarnej. Inwestorzy będą również śledzić dane o inflacji CPI, sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej w USA czy raporty nt. dynamiki PKB Niemiec, Wielkiej Brytanii i strefy euro.
Katalog potencjalnych impulsów, a co za tym idzie również scenariuszy, jest na tyle szeroki, że nie sposób jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, w jakich nastrojach GPW będzie kończyć tydzień. W tym miejscu warto więc posiłkować się analizą techniczną. A ta w przypadku indeksu WIG20 nie wróży nic dobrego.