Notowania wsparła również stymulacja fiskalna, ze wsparciem amerykańskiego rządu na czele. Z drugiej strony największe zwyżki miały miejsce w cieniu bardzo złych danych. Liczba nowych bezrobotnych przekroczyła w USA 3,2 mln osób, przy oczekiwanym 1,7 mln i ostatnim odczycie 280 tys. Warto wspomnieć, że ostatni rekord został ustanowiony w 1967 roku i wyniósł 1 mln. W przypadku Stanów Zjednoczonych dodatkowym problemem jest dynamicznie rosnąca liczba zakażonych, czyniąca USA globalnym centrum pandemii. Pojawia się oczywiste pytanie, czy nie wracamy do znanej sprzed kilku lat tendencji, gdy coraz gorsze odczyty wspierały wzrosty na rynkach akcji. Sytuacja jest jednak tak niecodzienna, że trudno prognozować dalsze scenariusze na bazie historycznych analogii. Można też wysunąć tezę, że rynki poprzednimi, dynamicznymi spadkami zdyskontowały już negatywne skutki epidemii, a teraz grają pod przyszłe odbicie gospodarcze, wspierane nieporównywalną, nawet z kryzysem w 2008 r., stymulacją monetarną, helicopter money dla najuboższych obywateli oraz bezprecedensowym w ostatnich kilkudziesięciu latach wsparciem fiskalnym dla przedsiębiorstw dotkniętych kryzysem. Biorąc pod uwagę skalę ostatnich wzrostów i przekroczenie przez niektóre indeksy 20 proc. od dołka, co formalnie uznawane jest za granice nowej hossy, można by prognozować dobry czas dla rynków. Biorąc pod uwagę jednak dynamikę zmian i trudne do oszacowania realne gospodarcze i społeczne skutki pandemii, pozostawałbym dalece ostrożny.
W ostatnich dniach zmienność giełdowa uległa pewnemu uspokojeniu, ale trudno wciąż mówić o niskich wartościach. Odwrócenie sytuacji na konkretnym rynku w ciągu kilku godzin, z przykładowo -3 do +4 proc., jest w dalszym ciągu scenariuszem możliwym. Nie zapominajmy też, że biorąc skalę i krótki czas ostatnich wzrostów, część inwestorów ma już do zrealizowania pokaźne zyski i może zacząć to robić. Nie chcę tu dyskutować z rynkiem, mamy do czynienia z sytuacją tak niecodzienną, że możliwy jest każdy scenariusz, z kolejnymi wzrostami o 20 proc. w ciągu kilku następnych dni włącznie. Możliwe więc, że bardzo się mylę, ale nie zapominając zarabiać na obecnym otoczeniu, pozostańmy ostrożni.