Nie pozostało to bez wpływu na resztę rynków, chociaż w dalszym ciągu trudno mówić o jakiejkolwiek korekcie. W skali mikro, ostatnie cztery spadkowe sesje na Wall Street mogliśmy obserwować w czerwcu. Patrząc nieco szerzej, od marca 2020 nie było w przypadku S&P 500 miesiąca, gdy liczba sesji spadkowych przeważała nad liczbą wzrostowych. Co więcej, od kwietnia 2020 do końca sierpnia ok. 60 proc. sesji była wzrostowa. W rezultacie sytuacja na amerykańskim rynku akcji staje się dla mnie powoli anomalią, nic jednak nie wskazuje, że mogłaby się szybko zmienić.
Ciekawie w tym świetle wygląda ostatni raport JP Morgan, zgodnie z którym do końca roku amerykańskie indeksy mają cofnąć się o 10–15 proc. Biorąc pod uwagę brak istotnej korekty w ostatnich kilkunastu miesiącach, jak również ciągłe orbitowanie w obszarze nowych historycznych szczytów, prognoza nie wydaje się nieprawdopodobna, chociaż dobre nastroje mają szansę utrzymać się nawet do końca roku.
Pierwsze skrzypce w budowie atmosfery na rynkach w dalszym ciągu wiodą banki centralne. Posiedzenie Fed za dwa tygodnie raczej nie powinno drastycznie zmienić obrazu gry, chociaż możemy oczekiwać podwyższonej zmienności w kolejnych dniach. W szczególności, że dane z gospodarki USA są mocno mieszane, z jednej strony ożywienie gospodarcze wydaje się spowalniać, dodatkowym czynnikiem jest wrześniowe wygaszenie programów pomocowych dla obywateli. Z drugiej dane z rynku pracy również nie dają czystego obrazu, na niekorzyść byków oddziaływały ostatnie dane z rynku pracy, które pokazały lokalne minimum nowych bezrobotnych. Można wręcz oczekiwać, że w najbliższych tygodniach grany będzie znany nam już rynkowy paradygmat, że im gorzej w gospodarce, tym lepiej dla rynków, z uwagi na możliwe opóźnienie normalizacyjnych działań Fed. Ostrożność przedstawicieli banków centralnych i ich świadomość wpływu ich działań na rynki mogliśmy obserwować w przypadku ostatniej konferencji EBC, gdzie C. Legarde jak ognia unikała słowa tapering, parafrazując znany cytat z M. Thatcher „the lady isn't tapering".
Z dobrych danych dla rynków wymienić należy ostatnie rozmowy na linii Pekin – Waszyngton, które w odróżnieniu od ostatniej prezydentury obecnie przebiegają dość spokojnie.
Z istotnych odczytów w nadchodzącym tygodniu istotne mogą być finalne odczyty sierpniowej inflacji w wielu krajach, jak również dane z amerykańskiego rynku pracy, które ustawią poprzeczkę przed posiedzeniem Fed. Od tych czynników może zależeć, czy wrzesień okaże się udany dla rynków, czy też może zgodnie z historycznymi analogiami (które ostatnia gremialnie postanowiły przestać funkcjonować), będzie nieznacznie, ale jednak, miesiącem spadkowym. ¶