Argumentacja tej relatywnej siły w obliczu problemów na chińskim rynku nieruchomości i kulminacji zachorowań na wariant delta w Europie nie wydaje się przesadnie skomplikowana, ale trudno nam nie podchodzić z dystansem do ostatniej fali zakupów.

O tym, czy S&P 500 wyznaczy nowe szczyty, zadecyduje zapewne środowe posiedzenie Fedu. Jeżeli FOMC podejmie decyzję o zakończeniu QE w marcu, co będzie się zapewne wiązało z podwyżkami stóp w I półroczu 2022 r., spodziewamy się gorszej końcówki roku, niż wskazywałaby sezonowość. Brak reakcji amerykańskich indeksów na poważną rewizję oczekiwań co do polityki pieniężnej żywo przypomina nam sytuację sprzed trzech lat, gdy „niezniszczalność" Wall Street została poddana krótkiej, ale bardzo bolesnej weryfikacji.

Szerokość rynku przy ostatnich zwyżkach jest naprawdę niewielka, a obraz S&P 500 rysujący się przy wyłączeniu spółek FAAMG, w szczególności Apple'a, trudno nazwać euforycznym. Nastroje w najbardziej spekulacyjnych segmentach rynku systematycznie się pogarszają, niezależnie od tego, czy mówimy o kryptowalutach, ultrawzrostowych spółkach technologicznych czy spółkach memowych. Te ostatnie straciły w ciągu trzech tygodni ponad jedną czwartą wartości, ARK Innovation spadł w miesiąc o 20 proc., a bitcoin o 27 proc.

Rynek przeszedł do porządku nad omikronem. Z jednej strony trudno podważać liczby sugerujące jego niską zjadliwość, z drugiej przy całkowitym lekceważeniu nowego wariantu bilans ryzyka jest tak asymetryczny, jak tylko może być. Nie jesteśmy przekonani, czy ostatnie działania Banku Chin faktycznie oznaczają przełom na Dalekim Wschodzie, uważamy też, że jest po prostu drogo (wyprzedzające P/E dla S&P 500 znowu wynosi powyżej 21,1 pkt), co przy prognozach jednocyfrowego wzrostu zysków i przychodów samo w sobie jest wystarczającym argumentem za ostrożnością.

O ile Jerome Powell nie okaże się w środę wieczorem św. Mikołajem, który da sygnał do rajdu kolejną zmianą retoryki, spodziewamy się dalszego wypłaszczenia krzywej i fali obaw, gdy tylko indeks niespodzianek makroekonomicznych zmieni kierunek (jego silne odbicie w IV kwartale jest dla nas najsensowniejszym wytłumaczeniem dalszego wzrostu cen akcji od października). ¶