Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Takie działanie oznacza zakup od razu zdywersyfikowanego portfela i oddanie decyzji o kolejnych inwestycjach specjalistom od ryzyka kredytowego. Zarówno wejście, jak i wyjście z inwestycji możliwe jest w każdym momencie, choć czasem wiąże się z dodatkowymi opłatami, a zawsze – z opłatami za zarządzanie doliczanymi na bieżąco do wartości jednostki.
Niemniej wyniki osiągane przez fundusze nie zachęcają specjalnie do tego typu inwestycji. Średnia stopa zwrotu (na koniec września) to 2,5 proc. w skali roku, a rozpiętość osiąganych wyników sięgała od 0,1 proc. do 6,6 proc., przy czym ten ostatni wynik miał charakter jednorazowy, wynikający ze spłaty części zabezpieczonych obligacji GetBacku. Cena za dywersyfikację portfela i możliwość łatwego zakończenia inwestycji okazuje się więc znacząca. Średnie stopy zwrotu co prawda przebijają oprocentowanie lokat bankowych (a o to przecież chodzi) i w dłuższym terminie są zwykle dodatnie (średnio w trzy lata było to 6,3 proc., w pięć lat – 11,2 proc.), jednak niższe niż w przypadku podjęcia wysiłku samodzielnych inwestycji, które mają też przecież charakter rentierski (wypłacane odsetki trafiają na konto inwestora). Mimo że fundusze zarządzane są przez profesjonalistów, nie jest to gwarancją ich nieomylności. Chybione – jak się okazało – inwestycje w obligacje Zakładów Mięsnych Kania powodują, że dwa fundusze mają ujemną stopę zwrotu liczoną od początku roku. Zarabiający zwykle najwięcej zamknięty fundusz Rentier z powodu odpisów nie wypłacił zwyczajowej kwartalnej premii we wrześniu – chybione inwestycje mogą zdarzyć się każdemu, a im wyższa jest stopa zwrotu, tym większe prawdopodobieństwo, że w pewnym momencie zajdzie konieczność odpisania tych czy innych papierów. Strategie funduszy są przy tym różne, można wybrać te zarządzane konserwatywnie, którym defaulty się niemal nie zdarzają, ale stopy zwrotu przekraczające rynkową średnią – także nie.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Elementem wpływającym na wycenę ryzyka kredytowego jest nie tylko spadająca liczba i wartość emisji obligacji, ale także coraz niższa liczba defaultów. Według danych serwisu Obligacje.pl, wskaźnik niespłaconych obligacji spadł na koniec czerwca do 1,1 proc., co jest trzecim najlepszym wynikiem w historii. W 2022 r. wskaźnik spadł jednorazowo do 0 proc., co oznaczało, że wszystkie obligacje notowane na Cataliście i zapadające we wcześniejszych 12 miesiącach zostały wykupione w terminie lub przed terminem zapadalności.
W II kwartale wartość przeprowadzonych emisji obligacji korporacyjnych (z wyłączeniem banków i pokrewnych) po raz trzeci z kolei oscylowała wokół 4 mld zł, ale w ujęciu 12-miesięcznym była najniższa od dwóch lat.
W strukturze posiadaczy skarbowych papierów wartościowych zagraniczne podmioty odgrywają coraz mniejszą rolę. Ich miejsce wypełniają krajowi inwestorzy instytucjonalni i indywidualni.
Zagraniczne fundusze, po sporych zakupach na początku roku, trzeci miesiąc z rzędu zredukowały zaangażowanie w polskie papiery skarbowe. Rynek pozostaje jednak chłonny dzięki krajowym inwestorom instytucjonalnym i indywidualnym. Pytanie, jak długo.
Listy zastawne banków hipotecznych zabezpieczone kredytami hipotecznymi, uchodzą za najmniej ryzykowne papiery wartościowe. Ale nie znaczy to jeszcze, że będą pasowały do każdego portfela inwestycyjnego.
Obligacje mogą być atrakcyjnym źródłem budowania długoterminowej płynności, zwłaszcza w środowisku malejących stóp procentowych – twierdzi wiceprezes Ewa Ogryczak.