HRE Think Tank rekomenduje, by obniżyć lub nawet zlikwidować wkład własny potrzebny do zaciągnięcia kredytu hipotecznego dla osób kupujących pierwsze mieszkanie na własne potrzeby. Zdaniem autorów raportu „Znaczenie instytucji wkładu własnego dla rynku nieruchomości" obostrzenie to ogranicza możliwości nabycia lokalu przez wiele osób, które nie dysponują kilkudziesięcioma tysiącami złotych. Aktualnie do zaciągnięcia kredytu wymagane są środki własne stanowiące 20 proc. wartości nieruchomości. Trzon think tanku stanowią Michał Cebula, dyrektor generalny firmy doradczo-inwestycyjnej Heritage Real Estate, Maciej Grabowski, były wiceminister finansów, oraz Michał Sapota, prezes Murapolu, jednego z czołowych deweloperów mieszkaniowych w Polsce, wybierającego się na GPW.

Dlaczego kwestia wkładu własnego jest według think tanku kluczowa dla rozwoju rynku? Maciej Grabowski przypomniał, że wkład własny został wprowadzony jako jeden z wielu instrumentów makroostrożnościowych po kryzysie z 2008 r. Jednak dekadę później tak daleko idące restrykcje nie są już potrzebne, zważywszy na kondycję finansową banków, bogacące się społeczeństwo, jak i stabilny wzrost rynku.

– W ostatnich latach obserwujemy, że około 30 proc. klientów, którzy przychodzą do naszych biur sprzedaży z zamiarem nabycia lokalu na kredyt, ostatecznie nie finalizuje transakcji z powodu wysokości wymaganego wkładu własnego lub niedopasowania wskaźnika DTI (stosunek kosztów obsługi kredytu do bieżących dochodów – red.) – mówi Michał Sapota. – Ostrożnie można przyjąć, że w skali całego rynku pierwotnego takich klientów może być nawet 10–15 proc., co oznacza że od kilku do nawet kilkunastu tysięcy osób więcej mogłoby nabyć nowe mieszkania na własność. Szacunki te dotyczą tylko rynku pierwotnego w sześciu największych miastach Polski. Biorąc pod uwagę rynek wtórny, a także lokalizacje inne niż sześć największych rynków w Polsce, klientów, którym wymóg wkładu własnego oraz wskaźnik DTI uniemożliwiają zakup mieszkania, może być znacznie więcej – dodaje.

Think tank postuluje, by przy decyzji kredytowej i ustalaniu wskaźnika LTV (stosunek kwoty kredytu do wartości zabezpieczenia) brać pod uwagę cel. Dla osób deklarujących zakup pierwszego mieszkania na własność wskaźnik LTV mógłby wynosić nawet 100 proc. zamiast 80 proc. obecnie. Jeśli chodzi o ograniczenie ryzyka wynikającego z bardziej liberalnego podejścia, eksperci wskazują, że jednocześnie można byłoby wprowadzić limit wysokości kredytu z preferencyjnym wskaźnikiem, np. mógłby on objąć mieszkania o wartości do 350 tys. zł. Także same banki mogłyby mieć określony limit wolumenu udzielonych kredytów z preferencyjnym LTV. Ponadto wraz z podwyższeniem LTV można byłoby obniżyć dopuszczalny poziom DTI z 40–50 proc. obecnie do 30–40 proc. ar