Stopa referencyjna NBP wynosi obecnie 0,1 proc. Nominalnie zatem jest na plusie – i bankom jeszcze nie wypada, wzorem wielu odpowiedników z Zachodu, pobierać opłat za utrzymywanie depozytów. Ale od czegóż konta oszczędnościowe.
Odsetki niemal ujemne
Już w 2017 r. irlandzki AIB obniżył oprocentowanie depozytów avista do 0,01 proc. Tyle samo zaczęły przynosić plany oszczędnościowe. W Bank of Ireland depozyty avista dawały wtedy równe 0. Ale stopy Europejskiego Banku Centralnego są ujemne, więc można sobie na to pozwolić. A nawet na więcej. Niemiecki Skatbank wprowadził w 2014 r. ujemne oprocentowanie – ale tylko dla depozytów powyżej 500 tys. euro w wysokości 0,25 proc. Za nim poszły inne. W Volksbank Reutlingen trzeba od w 2017 r. dopłacać 0,5 proc. wartości depozytu rocznie.
Polskie banki tak daleko nie poszły, m.in. z powodu jeszcze dodatniej oficjalnej stopy procentowej. Dodatniej nominalnie, podobnie jak ich stawki oprocentowania. Tylko że inflacja jest wyraźnie wyższa, zatem stopy realne są ujemne. W maju ceny wzrosły o 2,9 proc.
Spójrzmy zatem na konta oszczędnościowe, których stawki oprocentowania już mocno spadają, a w ciągu najbliższych dwóch miesięcy obniżą się jeszcze bardziej. Bank Millennium – 0,1 proc. od 1 lipca. To i tak dużo – w PKO BP kwota poniżej 10 tys. zł da 0,2 proc.; od 10 poniżej 50 tys. zł – 0,1 proc.; od 50 tys. zł poniżej 200 tys. zł – 0,05 proc.; od 200 tys. zł wzwyż – 0,01 proc. W ING Banku Śląskim Otwarte Konto Oszczędnościowe będzie miało od 7 lipca jednolite dla wszystkich kwot oprocentowanie 0,25 proc.