Energochłonność sieci bitcoina to jeden z najczęściej podawanych argumentów przez krytyków kryptowaluty. Całkiem słuszny, bowiem algorytm konsensusu wykorzystany w jego blockchainie wymaga wykorzystania dużej mocy obliczeniowej do potwierdzania kolejnych bloków. Niestety, dane na temat zużycia energii często są nieprecyzyjne lub wręcz wyssane z palca. Akademicy z Uniwersytetu Cambrigde postanowili zająć się tym tematem i stworzyli Cambridge Bitcoin Electricity Consumption Index (CBECI). Teraz można owe zużycie śledzić na bieżąco.
Trzy wersje kalkulacji
Nowe narzędzie, a także metodologia wykorzystana do jego opracowania są udostępnione na stronie: https://www.cbeci.org/. Nie wnikając w szczegóły, zwracamy uwagę na najważniejsze kwestie.
Po pierwsze, CBECI podaje na bieżąco trzy wersje szacunków – minimalną, maksymalną i uśrednioną. W pierwszej zakłada się, że wszyscy górnicy korzystają z najlepszego sprzętu, który zużywa możliwie najmniej energii. W drugiej założenie jest wręcz przeciwne – minerzy używają starego, nieefektywnego sprzętu. Wersja uśredniona przyjmuje, że wykorzystany sprzęt to „mieszanka" procesorów o różnej wydajności i energochłonności.
Po drugie, w modelu wykorzystuje się kilka parametrów, w tym m.in. moc obliczeniową sieci, szacunkowe przychody górników, wydajność używanych procesorów oraz koszt energii elektrycznej. Źródła danych to m.in. serwis Blockchain.info, a także specyfikacje sprzętowe podawane przez producentów koparek.
Po trzecie CBECI szacuje zarówno bieżące zużycie, jak i zannualizowane. Co ciekawe, dane są odświeżane co 30 sekund. I tak, według stanu na czwartkowe popołudnie, w wersji maksimum sieć zużywała 22 GW (148 TWh/r), w wersji minimum 2,7 GW (21,8 TWh/r), a w uśrednionej 7,2 GW (53,8 TWh/r). Aby te liczby nie były tylko liczbami, twórcy indeksu postanowili je odnieść do realiów, w mniej lub bardziej barwny sposób, umieszczając je w jakimś kontekście.