Niska wartość bazy prowokuje koszyki zleceń sprzedaży i znowu wracamy w
pobliże sesyjnych dołków. Arbitraż nie miałby takiej siły rażenia, gdyby
aktywność dużych inwestorów była większa i tym samym po stronie kupna
stałoby więcej ofert. Teraz takie koszykowe zlecenia trafiają w próżnie i
szybko dołują wartość indeksu. Z rekordów hossy mamy jeszcze indeks w Pradze