Dzisiejszy poranek przynosi kontynuację stabilizacji głównych par i pytanie, czy jest to przygotowanie do korekcyjnego umocnienia dolara? Czy też może jedynie przystanek w jego dalszym osłabieniu?
Wczoraj eurodolar, niemal przez cały dzień konsolidował się po środowej mocnej zwyżce (próby wybicia górą były nieudane). W tym czasie na USD/CHF dominowała podaż, notowania USD/JPY poleciał w dół w związku ze znacznie lepszymi danymi o japońskim PKB w IV kwartale 2006 roku, spadł też kurs GBP/USD, po tym, jak okazało się, że sprzedaż detaliczna w Wielkiej Brytanii spadła w styczniu o 1,8 proc., co było największym spadkiem od 4 lat.
W czwartek na rynek dotarła spora grupa danych makroekonomicznych z USA. Ogólnie dane były niekorzystne dla amerykańskiej waluty, ale nie sprowokowało to jej przeceny wobec dolara. Z tego też względu, kilkunastogodzinną stabilizację na EUR/USD, należy raczej uznawać za przygotowanie do korekcyjnego, zapewne niewielkiego, cofnięcia, niż za wstęp do dalszych wzrostów.
Ze względu na wyraźną przewagę podaży, po środowym silnym wzroście EUR/USD, ewentualna korekta nie powinna przekroczyć poziomu 1,31 dolara. W perspektywie kilku dni, wciąż najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada wzrost euro przynajmniej ponad 1,32 dolara.
Dziś napłynie kolejna porcja danych z USA. O godzinie 14:30 zostaną opublikowane styczniowe raporty o inflacji PPI i z amerykańskiego rynku nieruchomości. Natomiast 1,5 godziny później, indeks nastroju Uniwersytetu Michigan. Przy obecnym antydolarowym nastawieniu, dane te będą musiały być wyjątkowo korzystne dla "zielonego", żeby go wzmocnić. Jego wyprzedaż natomiast, mogą już sprowokować nieznacznie gorsze od prognoz odczyty.