O godzinie 13:59 eurodolar testował poziom 1,3464 dolara, wyraźnie już czekając na dzisiejsze, finalne dane o wzroście amerykańskiego PKB w I kwartale br. (prognoza: 0,8 proc.; godz. 14:30), a przede wszystkim na wieczorne wyniki kończącego się dziś dwudniowego posiedzenia Federalnego Komitetu ds. Otwartego Rynku (FOMC).
Ponad wszelką wątpliwość FOMC nie zaskoczy zmianą stóp, utrzymując je na poziomie 5,25 proc. Ostatnie prognozy analityków wskazują, że ten poziom utrzyma się nie tylko do końca bieżącego roku, ale również w 2008 roku. Jest to pewna zmiana oczekiwań, gdyż jeszcze w maju średnia rynkowych prognoz zakładała ich spadek o 25 punktów bazowych do 5 proc. w tym roku i ich utrzymanie na tym poziomie w roku przyszłym.
Dzisiejsza decyzja FOMC nie zaskoczy inwestorów. Potencjalnym impulsem może więc być tylko komunikat jej towarzyszący. Od poprzedniego posiedzenia (9 maja br.), kiedy to w komunikacje FOMC zwracał uwagę na nieco zbyt wysoką inflację bazową, wskazując na to, jako na największe zagrożenie dla wzrostu gospodarczego, niewiele się zmieniło. W tym okresie co prawda oczekiwania rynku odnośnie przyszłej polityki monetarnej zostały skorygowane, ale również nieznacznie spadła inflacja bazowa CPI (do 2,2 proc. r/r z 2,3 proc. r/r) i poprawiły się dane makroekonomiczne z USA. Można więc oczekiwać, że treść komunikatu niewiele będzie różnić się od tego wydanego po majowym posiedzeniu.
Czy to oznacza, że po godzinie 20:15 rynki finansowe nie wykażą żadnej aktywności? Niekoniecznie. O ile kwestia inflacji, czy też obserwowanej w ostatnich dwóch miesiącach poprawy sytuacji gospodarczej w USA, mogą nie wywołać reakcji, to już odniesienia do sytuacji na rynku nieruchomości owszem. FOMC zwracał na ten czynnik uwagę już przed miesiącem. Gdyby dziś ponownie wskazał, że recesja na rynku nieruchomości potrwa dłużej niż oczekiwano, a zwłaszcza gdyby zwrócono uwagę, że kryzys na rynku ryzykownych kredytów zagrażał amerykańskiej gospodarce, to byłby to zdecydowany impuls osłabiający dolara i prowokujący spadki na Wall Street.
Marcin R. Kiepas