Polska waluta w tym tygodniu powinna pozostawać silna. Pomagać jej będzie utrzymujący się dobry sentyment do walut całego regionu, wpływające na zwiększeni atrakcyjności operacji carry trade osłabienie jena, perspektywa dalszego osłabienia dolara na świecie, a przede wszystkim oczekiwanie na publikowane w piątek przez Główny Urząd Statystyczny czerwcowe dane o inflacji CPI w Polsce. Dane, które ostatecznie mogą ukształtować oczekiwania odnośnie terminu kolejnej podwyżki stóp procentowych.
Aktualnie, przy dość podzielonych opiniach, wskazuje się na lipcowe lub sierpniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej jako możliwy termin zaostrzenia polityki monetarnej o 25 punktów bazowych do 4,75 proc. Należy założyć, że czerwcowa inflacja CPI powyżej zakładanego przez rynek i Ministerstwo Finansów poziomu 2,7 proc. w relacji rocznej, co oznacza przekroczenie celu inflacyjnego o 0,2 proc., będzie odebrane jako sygnał wskazujący na podwyżkę już w tym miesiącu i przełoży się ma umocnienie złotego.
Inflacja poniżej 2,7 proc. będzie zaś czynnikiem, który będzie skłaniał do przesunięcia oczekiwań podwyżki przynajmniej o miesiąc. Szczególnie, że jak prognozuje resort finansów, czerwcowy skok inflacji będzie jednostkowym przypadkiem.
Obawy przed tym, że piątkowe dane o cenach w Polsce mogą negatywnie zaskoczyć, stanowić będą dodatkowy czynnik wpływający na umocnienie polskiej waluty, która powoli powinna się osuwać przynajmniej do majowych minimów, czyli poziomu 3,7350 zł w przypadku euro i 2,7450 zł w przypadku dolara.
Obecnie, jedyną szansą na wzrost notowań USD/PLN, EUR/PLN czy CHF/PLN jest tylko zdecydowane wzmocnienie dolara na świecie, połączone z silnym wzrostem rentowności amerykańskich obligacji. W najbliższych dniach pojawia się tylko jedna okazja do sprowokowania takiego impulsu. Jest nią jutrzejsze wystąpienie szefa Fed poświęcone inflacji. Prawdopodobieństwo wywołania takiej reakcji nie wydaje się jednak duże. Ben Bernanke musiałby bowiem de facto postraszyć podwyżką stóp procentowych w USA. A to jest mało realne.