W swoim wystąpieniu z czwartku na piątek szef Fed Ben Bernanke jest dość "gołębi", co rynek odbiera jako potwierdzenie oczekiwań na grudniową obniżkę stóp procentowych. Inflacja CPI w Szwajcarii rosnąc w listopadzie o 1,8 proc. w relacji rocznej (najwyższa od maja 2001), przekroczyła o 0,4 proc. rynkowe prognozy, natomiast wzrost PKB w tym kraju w III kwartale na poziomie 2,9 proc. rok do roku był o 0,3 proc. wyższy od oczekiwań. Wyższy od prognoz okazał się również wzrost cen konsumpcyjnych w strefie euro. W listopadzie ich dynamika sięgnęła poziomu 3 proc. rocznie i podobnie jak w Szwajcarii była najwyższa od maja 2001 roku.
Te wszystkie zdarzenia makroekonomiczne mają jedną istotną wspólną cechę. Nie sprowokowały zdecydowanego i trwałego wzmocnienia europejskich walut w relacji do dolara, chociaż ich wymowa jest jasna.
Czy to może nieść jakąś wskazówkę odnośnie przyszłości? Może być wstępnym sygnałem zapowiadającym silniejsze umocnienie dolara do euro i kontynuację umocnienia do szwajcarskiego franka. Do tego jednak niezbędne będzie wsparcie "zielonego" przez impulsy ze sfery makro. Bez tego jego umocnienie wydaje się mimo wszystko wątpliwe.
Dla pary EUR/USD, która od wczorajszego popołudnia pozostaje w wąskiej stabilizacji 1,4731-1,4770 dolara (wykres 60-min), sygnałem wyznaczającym kierunek dalszych zmian w dniu dzisiejszym będzie wybicie z tej stabilizacji.
O godzinie 14:23 kurs EUR/USD testował poziom 1,4765 dolara.