Osobiście uważam, że nie można ignorować tego faktu a powiązanie nastrojów w Warszawie z nastrojami na świecie jest czytelne. Widzę również w tym zagrożenia dla czytelności sygnałów technicznych. Oczywiście ważne to jest dla graczy, którzy próbowali rozegrać najpierw porażkę popytu w rejonie 2042 punktów a wczoraj byczy sukces na wzmocnionym ostatnio oporze. Średniodystansowcy mają opisywane wielokrotnie w komentarzach wsparcie w rejonie 1860 punktów. Wracają do twardych faktów. Regularne notowania na Wall Street skończyły się przeszło dwuprocentowymi zwyżkami indeksów, ale jak zwykle w sezonie publikacji raportów kwartalnych wydarzenia w trakcie sesji muszą być konfrontowane z wydarzeniami posesyjnymi. Wczoraj wieczorem Wall Street musiała przełknąć gorzkie pigułki ze strony Microsoftu, Amazon i American Express. Na fali słabych raportów makro ich akcje przeceniono dynamicznie a kontrakty na S&P5500 i Nasdaqa 100 obniżyły swoje wartości. Dla przykładu futures na S&P500 kończył notowania posesyjne blisko procent niżej od poziomów znanych na zamknięciu Wall Street. Azja wprawdzie zignorowała ten fakt, ale Europa nie będzie miała tak łatwo i poranek zapowiada się spadkowy. W kolejnych godzinach emocji dostarczą raporty makroekonomiczne - indeksy PMI w Europie i Ifo w Niemczech oraz nastroje konsumentów amerykańskich.