Jaskie z tego wnioski? Fakty są takie, że w ciągu dwóch tygodni mieliśmy trzy szybkie wyprzedaże, z których dwie zostały zanegowane. Teraz mamy trzecią, którą popyt też powinien zanegować. Czy te wyprzedaże to początek końca? Oznaka, że rynek jest coraz słabszy i trwa dystrybucja? Sądząc po zmianach cen i towarzyszących im obrotom zbyt pesymistycznych scenariuszy nie ma co budować. Wyprzedaże bowiem mową wskazywać na sporą nerwowość graczy. Ponownie da się wyczuć oczekiwanie na spadek cen. Gracze mają duże wątpliwości co do szans na kontynuację ruchu. Czy to są warunki do rozpoczęcia większej przeceny? Być może jakiejś głębszej korekty, ale to raczej nie są warunki zakończenia wzrostu cen.
W punktach zwrotnych większość uczestników rynku się myli, a skoro teraz wszyscy się wyczulili na możliwość spadku, to paradoksalnie należałoby rozważyć, czy rynek nie będzie wkrótce atakował poziomów szczytów. Złe wiadomości wywołują dynamiczne reakcje, które później są wygaszane. Zachowanie inwestorów amerykańskich jest zdecydowanie mocniejsze. Oczywiście można to odebrać jako przejaw zbyt dużego optymizmu, ale też po prostu jako efekt siły rynku. Faktycznie przeważa optymizm, ale nie osiągnął on jeszcze wartości granicznych, a tym samym jest miejsce na kontynuację ruchu.
Czy jest więc szansa na zanegowanie wczorajszej przeceny? Prawda jest taka, że skoro jednego dnia ceny spadły, to nic nie stoi na przeszkodzie, by drugiego dnia wykonały podobny ruch, ale w drugą stronę. Takie jest prawo konsolidacji, a przecież z nią mamy obecnie do czynienia. Zatem ruchami, nawet dynamicznymi, w jej zakresie nie trzeba się za bardzo przejmować. Warto skupić uwagę na chwili, gdy ceny wyjdą poza obszar konsolidacji, bo to może być już ważna zmiana. Powtarzam słowo „może”, bo wcale nie „musi”.