Notowania prawdopodobnie zaczniemy ponad poziomem wczorajszego zamknięcia. Regularna sesja w Stanach zakończyła się wczoraj na poziomie wyższym od tego, który był aktualny w chwili zamykania naszych notowań. Notowania nad Wisłą zamknęły się na minimach dnia, a więc nastroje były kiepskie. Teraz będziemy zapewne to odrabiać.

Początkowe plusy i tak niewiele zmienią. Nie zanegują one wczorajszej przeceny nie mówiąc nawet o tym by zanegowały przecenę wtorkową. Jakiś punktem odniesienia może być poziom 2400 pkt. ze względu na to, że to w tych okolicach przebiega zniesienie 50 proc. ostatniego spadku do szczytu trendu do wczorajszego zamknięcia.

Co do wczorajszej sesji w Stanach to wiele nowego się nie dowiedzieliśmy, co miałoby jakieś poważniejsze znaczenie dla nas. Obligacje amerykańskie nieznacznie straciły na wartości po słabej w ocenach analityków aukcji papierów 10-letnich. Wczorajsza oferta 10-latek o wielkości 21 mld dolarów była częścią zaplanowanych na ten tydzień aukcji o łącznej wielkości 74 mld dolarów. Faktycznie jednak zmiana wycen obligacji mogła w części być wywołana danymi makro (podobnie zresztą jak indeksów). Chodzi o wczorajszą publikację dynamiki zapasów hurtowników. Październikowe dane wskazują na wzrost zapasów. Tu wpływ miały cen paliw, ale w ujęciu realnym zapasy nie zanotowały zmiany. Co w tym nadzwyczajnego? To dobra wiadomość dla dynamiki PKB w IV kwartale, gdyż przez wcześniejszych 13 miesięcy stan zapasów malał w średnim tempie znacznie przekraczającym 1 proc. Tym samym dochodzimy powoli do momentu, gdy zapasy będą wpierać PKB, a nie go umniejszać. Inna sprawa, że na razie to jest tylko chwilowa zmiana i nie należy na jej bazie budować zbyt mocnych scenariuszy.