Na długoterminowe analizy przyjdzie czas, choć już teraz między wierszami budowane są pierwsze wnioski.
Z punktu widzenia rynku wczorajsza sesja była sesją potwierdzającą przewagę popytu. Trend wzrostowy nadal ma się wystarczająco dobrze. Indeks na koniec dnia nawet wyznaczył jego nowy rekord (kontraktom zabrakło 10 pkt). Zwyżce cen towarzyszył znaczący obrót, co przydaje tej zmianie znaczenia.
Oczywiście, jak w większości podobnych sytuacji w ostatnich miesiącach, pozostały wątpliwości. Po pierwsze rekord indeks zawdzięcza głównie jednej spółce - KGHM. To zwyżka jej ceny o 4,5 proc. oraz waga w indeksie sprawiły, że rekord się pojawił. Wprawdzie rosły jeszcze ceny Lotosu i PKO BP, ale skala tej zwyżki i jej wpływ na wartość indeksu były wyraźnie mniejsze.
Po drugie nowy rekord nie różni się od poprzedniego znacząco, a więc pojawiają się obawy, czy faktycznie wczorajszy wzrost jest przejawem silnego popytu. Zapewne część graczy będzie się obawiała pojawienia się małej formacji podwójnego szczytu. Tu jednak trzeba szybko dodać, że same obawy nie są tożsame z faktycznym jej pojawieniem się. O formacji szczytowej można mówić, gdy wykres ceny lub wartości indeksu spadnie pod poziom dołka łączącego oba szczyty. Co by nie mówić, na razie drugiego szczytu nawet nie widać. Obawy z czysto technicznego punktu widzenia są więc przedwczesne.
Inną kwestią jest to, czy nawet pojawienie się takiej formacji musi od razu oznaczać znaczące kłopoty byczego obozu? Jeśli wielkość potencjału formacji mierzyć wielkością samej formacji, to zasięg możliwego spadku nie jest duży. Wprawdzie, gdyby do spadku doszło, to pierwsze wsparcie byłoby zagrożone, ale to ważniejsze, znajdujące się pod poziomem 2400 pkt już niekoniecznie. Tym samym nawet realizacja formacji nie musiałaby zagrozić trendowi.