Wczorajsze notowania rozpoczęły się w kiepskich nastrojach. Zaczęliśmy spadkiem, idąc za całym światem, który negatywnie reagował na informację o obniżeniu ratingu długu greckiego i portugalskiego przez agencję S&P. Stało się to jeszcze we wtorek, ale już po zamknięciu notowań na warszawskim parkiecie. Reagować mieliśmy okazję dopiero wczoraj.
Reakcja była wyraźna. Spadek cen o 2 proc. sprawił, że poniedziałkowy skok cen przestał się liczyć. Później sytuacja posiadaczy długich pozycji stała się jeszcze trudniejsza, gdyż ceny spadły pod poziom dołka z czwartku ubiegłego tygodnia. Tym samym wczoraj powiększona została skala przeceny, jaka trwa od wyznaczenia maksimum trendu na poziomie 2600 pkt.
Pogłębienie przeceny nie wywołało jednak nawału sprzedających, a popyt po krótkim wahaniu przystąpił do odrabiania strat. Po południu sytuacja się poprawiała. Około godz. 15 poprawa nabrała tempa. Pojawiły się nowe maksima dnia, a więc ceny wyszły nad poziom słabego otwarcia. Rodziła się nadzieja na pojawienie się na wykresie dziennym świecy z dolnym cieniem, co w kontekście nieudanej próby sprowadzenia cen poniżej wspomnianego czwartkowego dołka sugerowałoby możliwość wystąpienia kontynuacji popołudniowego wzrostu. Ta poprawa nastrojów z okolic godziny 15 wiązała się z kilkoma wypowiedziami europejskich oficjeli oraz szefa MFW. Pojawiły się sugestie, że wsparcie dla Grecji wyniesie 120 mld euro, a nie jak wcześniej sądzono 45 mld euro.
Nic jednak konkretnego nie padło oficjalnie poza zapewnieniem, że porozumienie zostanie osiągnięte na dniach. Taka deklaracja wiele nie mówi, bo że porozumienie zostanie osiągnięte w najbliższych dniach, to już wiemy. Po prostu wymusza je sytuacja rynkowa. Obligacje Grecji mają fatalny rating i koszt ich emisji jest dla Grecji horrendalny. Rynek w końcówce sesji ponownie osłabł przez brak szczegółów dotyczących możliwego porozumienia.
Obrona czwartkowego dołka ma miejsce, choć nie jest ona aż tak mocna, jak wyglądało to jeszcze około godziny 15. Niemniej poziom zamknięcia sesji znajduje się nad dołkiem. To może nie załatwia sprawy, ale daje bykom szansę. Szansę, którą mogą wykorzystać lub nie. Sygnałem, że będą próbować, będzie pokonanie wczorajszego maksimum. Jeśli do tego nie dojdzie, trzeba się liczyć z dalszym spadkiem.