Sesja rozpoczęła się od niewielkiego wzrostu, co było reakcją na lekkie polepszenie nastrojów na rynkach światowych. Obóz byków nie cieszył się długo z odnotowywanych plusów. Krótko po rozpoczęciu notowań na rynku akcji rynek zaczął tracić na wartości. Przed 11 wyznaczone zostały minima sesji, które przez kolejnych kilka godzin skutecznie powstrzymywały parcie podaży. Powstrzymywanie to nie było szczególnie trudne, skoro wspomniane parcie nie było zbyt duże. Wskazuje na to obrót, który o 15 wynosił raptem 660 mln złotych.

Przez około cztery godziny ceny wahały się w bardzo wąskim przedziale. Większy ruch pojawił się dopiero po publikacji danych makro w Stanach. Ceny wyszły z konsolidacji górą, co sprawiło, że poranne minima stały się ostatecznie minimami całej sesji. W skali dnia miało to znaczenie, ale jeśli spojrzymy na zmiany cen w ostatnim tygodniu, to lepsze popołudnie nie zmienia diametralnie oceny rynku.

Wczorajszy spadek powiększył skalę ruchu, jaki się pojawił po wykreśleniu przez ceny formacji podwójnego szczytu. Wprawdzie, jak już wspominałem, można mieć do niej pewne zastrzeżenia, jednak nie jest to formacja, która o czymkolwiek przesądza w średnim terminie, a więc oczekiwany po niej spadek do 2280 pkt jest całkiem możliwy. Tym bardziej że nie jest to wielka odległość od wczorajszego minimum. Taki ruch byłby całkiem zrozumiały w związku z panującym od kilku tygodni trendem bocznym.

Ten popołudniowy wzrost jest nieco podejrzany także za sprawą powodu, z którego się pojawił. Do wybicia z konsolidacji doszło po publikacji danych w USA, które wskazywały na nieco mniejszy, niż oczekiwano, spadek zamówień na dobra trwałego użytku. Problem w tym, że mowa tu o całościowym ujęciu tych zamówień. Jeśli jednak odejmiemy zamówienia na środki transportu - ze względu na znaczące wahania tego czynnika, gdyż zależy w dużym stopniu od zamówień na samoloty - to okaże się, że dane są nieco gorsze od prognozowanych.

Trudno też za wielce optymistyczną uznać informację o liczbie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych - 457 tys. wobec oczekiwanych 460 tys. Różnica jest zbyt mała. Nasz rynek po opublikowaniu danych zachował się lepiej od reszty świata. Czyżby przemawiała za tym nadzieja? Jeśli tak, to zgodnie z kontrariańskim podejściem oczekujemy tego spadku do 2280 pkt.