Indeksy amerykańskie zakończyły dzień sporym wzrostem, ale na nas nie powinno to robić większego wrażenia, gdyż ten wzrost mamy już w cenach. Jego niemal cała wielkość dokonana została jeszcze w trakcie naszych notowań. Po zamknięciu sesji w Warszawie w USA rozpoczęła się konsolidacja, która trwała do końca dnia. Biorąc pod uwagę nocne (naszego czasu) notowania tamtejszych kontraktów można przyjąć, że ta konsolidacja trwa do teraz. Nie pomogły opublikowane po sesji wyniki spółek. Amazon po sesji silnie tracił (spadek o 13 proc.), a powodem był opublikowany raport finansowy. Spółka w II kwartale zarobiła 45c na akcję, a oczekiwano, że będzie to 53c na akcję. Spadała także cena SanDisk (-7,8 proc.). Swoje wyniki po sesji podał także Microsoft. W trakcie regularnej sesji jej cena wzrosła o 2,87 proc., a w notowaniach posesyjnych spadła o 0,4 proc., choć zaprezentowany wynik był lepszy od prognoz. Zysk producenta Windows wyniósł 51c na akcję, wobec prognoz mówiących o 46c. Także przychody okazały się lepsze, bo wyniosły 16,04 mld dolarów, a oczekiwano 15.2 mld dolarów. Wczoraj to nie było wystarczające.
Rynek wczoraj się zagalopował. Tak u nas, jak w USA. Stąd dzisiejsze wahania będzie można uznać za test. Skala cofnięcia się cen będzie miarą faktycznej siły popytu. Jak donosi dziś Mark Hulbert, po wczorajszym wzroście o ponad 2 proc. poziom sentymentu autorów newsletterów nie zmienił się, co zostało uznane, jako zachowanie dziwne, gdyż w normalnych warunkach za wyraźniejszym wzrostem cen powinna pójść poprawa nastrojów. Jej brak może być odczytywany jako rezerwa wobec zwyżki, co paradoksalnie (już dla coraz mniejszej liczby uczestników rynku, bo większość wie, co się za tym kryje) może być to przesłanka za stwierdzeniem, że wzrost ma szanse na kontynuację. Na naszym podwórku także nie widać huraoptymizmu, choć wczorajszy dzień technicznie wydaje się istotny, a część analityków wcześniej sugerowała nawet, że wyjście indeksu nad majowy szczyt to prosta droga do szczytu trendu wzrostowego. Moim zdaniem nie ma co zgadywać. Faktycznie wyjście indeksu nad opór to dobra wiadomość, ale przecież nie przesądza ona o tym, że teraz dojdziemy do szczytu na 2600 pkt., choć oczywiście w takich warunkach jest to nieco bardziej prawdopodobne niż jeszcze tydzień temu.