Smaczek pierwszy to fakt, że w ujęciu rok do roku PKB wzrósł o 3,1 proc., a więc najwięcej od pierwszego kwartału 2005 roku. Wzrost kwartalny zannualizowany (Amerykanie się w tym lubują, by kwartalne zmiany przeliczać w skali roku, a więc faktyczna kwartalna dynamika jest pierwiastkiem czwartego stopnia z opublikowanej dynamiki) wyniósł 2 proc. To wyraźnie więcej, niż oczekiwano jeszcze w lecie. Ba, niektórzy przypuszczali, że PKB w III kwartale spadnie.

Smaczek drugi. Głównym czynnikiem podnoszącym dynamikę PKB była konsumpcja. To ona dodała 1,8 pkt proc. Wzrosła o 2,6 proc. wobec wzrostu w II kwartale o 2,2 proc. Można więc się cieszyć.

Smaczek trzeci. Wzrost stanu zapasów dodał dynamice PKB 1,4 pkt proc. i to jest sedno sprawy. Po odjęciu tego czynnika okaże się, że popyt finalny wzrósł jedynie o 0,6 proc. PKB wzrósł więc w dużej mierze dzięki wypełnianiu magazynów. Taka zmiana z pewnością nie może być czynnikiem budzącym nadzieję na poprawę sytuacji na rynku pracy.

Smaczek czwarty - emocje. W sierpniu [b]Nouriel Roubini[/b] oczekiwał, że dynamika PKB wyniesie 0-1 proc., ale raczej bliżej tej niższej wartości. Wczoraj zostało mu to wypomniane, na co ten nazwał wypominającego idiotą, podając, że popyt finalny jest kiepski. Dyskusja na temat tego wyniku będzie zapewne trwała. Jest ona podgrzewana faktem, że dane pojawiły się tuż przed środowym posiedzeniem FOMC, gdy będzie rozgrywała się sprawa wielkości programu luzowania ilościowego. Już teraz panuje znaczna rozbieżność co do skali programu.

Panuje także rozbieżność wśród ekonomistów co do dalszego rozwoju wypadków. Piątkowy incydent pokazuje jednak, że poziom emocji jest już wystarczająco wysoki. Można tylko się zastanawiać, czy na rynku jest podobnie? Co kryje się pod tymi małymi zmianami cen w ostatnim tygodniu? Czy ten spokój to tylko złudzenie? Skorupa, która kryje pod sobą wrzącą lawę, która wybuchnie wyparta ciśnieniem? Wskaźniki zmienności są niskie, LOP u nas wysoka, a do tego konsolidacja na naszym rynku trwa już wystarczająco długo, by myśleć o wybiciu. Na razie myślimy o wzroście, bo wsparcie nie było atakowane.