Poziom został pokonany. Wątpliwości pozostaną, ale to jest rynek - tu nigdy nie ma sytuacji oczywistych. Zawsze jakieś wątpliwości będą istniały. Teraz są przynajmniej dwie.

Po pierwsze, czy faktycznie poziom 2750 pkt ma tak duże znaczenie? Inni mówią, że tym kluczowym poziomem jest okolica 2800 pkt. A może to jeszcze wyższy poziom? Kto ma rację? Te wątpliwości są dla nas mniej ważne. Jak zwykle, gdy sprawa dotyczy poziomów oporu w trakcie trendu wzrostowego. One są po prostu w takim wypadku mało ważne. Jaka dla nas może być różnica, czy ceny dojdą do 2750 czy do 2800 pkt, jeśli nie zmieni się poziom wsparcia? Żadna.

Śledzimy zachowanie cen, by wnioskować, czy zwyżka ma potencjał. Jeśli nadal znaczna grupa graczy upiera się, że wzrost już się kończy, to nadal istnieje szansa, że oni się mylą. Pokonanie poziomu 2750 pkt w moim przekonaniu jest sygnałem, że rynek nabiera tempa, jeśli założymy, że to tempo do tej pory było wyznaczane przez znaną nam od półtora roku wewnętrzną linię trendu.

Równoległa do niej jest inna linia pociągnięta po szczytach z maja, sierpnia i października tego roku. We wtorek się okazało, że rynek lekko przekroczył tę linię. Można to odczytać jako sygnał, że trend przyspiesza. Zresztą nie trzeba się bawić w kanały, by pokusić się o takie wnioski. Warto poprowadzić linie łączące najważniejsze dołki tegorocznych wahań. Są one nachylone pod coraz większym kątem. Wspomniana wątpliwość nie dotyczy samego poziomu, ale momentu, w którym podaż w końcu zrezygnuje z walki. Na razie bowiem powtarza się znana nam sytuacja, gdy wraz ze wzrostem cen rośnie nam LOP. Nie widać ucieczki posiadaczy krótkich pozycji.

Ta ucieczka będzie bowiem zwiastować wyczerpywanie się potencjału wzrostu. Inną wątpliwością jest sygnalizowany we wtorek przez Marka Hulberta poziom średniego zaangażowania na rynku akcji rekomendowanego przez autorów newsletterów. O ile w czwartek było jeszcze dość niskie, o tyle po kolejnych dwóch sesjach wzrosło do okolic widzianych ostatnio w trakcie kreślenia kwietniowego szczytu. Jest to ostrzeżenie, że w USA optymizm powoli staje się wysoki.