Agencja Moody’s w ostatnich dniach a to groziła, że obniży rating dla Hiszpanii, a to podobną sankcją straszyła Grecję. Wczoraj już nie groziła, ale za jednym zamachem obniżyła rating dla Irlandii o pięć poziomów. I do tego zapowiedziała, że perspektywa pozostaje negatywna. Agencja jawi się jako surowy juror, ale to tylko złudzenie. Faktycznie agencje nadganiają to, co już wycenia rynek. Wczorajsza obniżka ratingu Irlandii została przyjęta przez uczestników rynku długu irlandzkiego z obojętnością. Tydzień temu Fitch obniżył dług dla Irlandii. Każde kolejne państwo z grupy PIIGS może być przedmiotem takiego ruchu, ale już będzie to raczej echo tego, co sądzi rynek.

Nie wszyscy są jednak pod presją obniżek ratingów. Wczoraj ta sama agencja, która tak dotkliwie potraktowała Irlandię, stwierdziła, że w przypadku Polski sytuacja jest pod kontrolą. Wielkość deficytu nie jest za duża, a dług jest sterowny. Agencja wprawdzie przyznała również, że nie oczekuje w przyszłym roku jakichś nadzwyczajnych działań mających redukować deficyt ze względu na to, że jest to rok wyborczy. Można mieć tylko nadzieję, że uda się coś zdziałać po wyborach. Brak presji na poprawę relacji wielkości deficytu do PKB jest także związany z brakiem pośpiechu w związku z procesem przyjęcia euro. Wprawdzie deklaracje są takie, że „jest szansa na przyjęcie euro już w 2015 roku”, oraz że „rząd jest zdeterminowany, by do roku 2012 obniżyć deficyt do 3 proc.

PKB”, to jednak faktycznie nam się tak do euro nie spieszy. Wczoraj potwierdził to szef NBP. Marek Belka uznał, że aktualnie ryzyko związane z obecnością w strefie euro jest większe od tego związanego z obecnością poza strefą euro. Zdaniem szefa banku centralnego nie ma sensu wchodzić do strefy, skoro ta znajduje się obecnie w kryzysie.

Na koniec poruszmy wątek techniczny naszego rynku. Piątkowa sesja była wyjątkowa ze względu na wygasanie grudniowych serii instrumentów pochodnych. W związku z tym z ostrożnością należy podchodzić do zmian, jakie zachodziły w trakcie ostatniej godziny sesji, gdy ustalany był poziom rozliczenia tych instrumentów. Po sesji czwartkowej wspomniałem o małej formacji klina. Piątkową zwyżką nie tylko nie została ona zanegowana, ale nawet potwierdzona ruchem powrotnym. Stąd przypuszczenie, że sprawa wsparcia nie została zakończona, mimo skoku indeksu na fixingu.