Wczoraj indeksy w USA wyszły na plusy dopiero po zamknięciu sesji na naszym kontynencie. W momencie gdy wydawało się, że straty Fannie Mae (instytucji bankowej będącej jednym z filarów amerykańskiego rynku kredytów hipotecznych) obciążą inwestorów strachem o problemy banków, nadeszła wiadomość że rząd planuje wesprzeć tą instytucję obniżeniem wielkości wymaganych rezerw. Inwestorzy otrzymali tym samym kolejną zawoalowaną wiadomość: "Władze w Waszyngtonie do dopuszczą by rynek akcji ulegał znaczącej przecenie". Nastroje, od których zależy między innymi skala wydatków konsumpcyjnych, mają wyraźne wsparcie na wysokich szczeblach . Decyzje są podawane do wiadomości w momentach gdy ich oddziaływanie ma rynki ma szanse na osiągnięcie maksymalnego efektu. Skutecznie.
Do inwestorów w Europie docierały mieszane informacje ze spółek. Komentatorzy woleli skupić się na tych, które pomagały uzasadnić wzrosty indeksów. Francuski Lafarge - największe producent cementu na świecie doniósł o osiągnięciu zysków znacznie przekraczających oczekiwania analityków. Co prawda wyniki działalności spółki w USA były bardzo złe, jednakże wzmożony popyt z krajów rozwijających się przyćmił efekty załamania na amerykańskim rynku nieruchomości. Akcje Lafarge na rynku w Paryżu rosły o ponad 5%. We Frankfurcie wyróżniał się Henkel - producent chemii gospodarczej. Co prawda wcale nie pochwalił się dobrymi wynikami , ale okazały się lepsze niż oczekiwania inwestorów.
Zyskiwały spółki powiązane z rolnictwem. Producenci środków ochrony roślin jak Bayer czy nawozów sztucznych jak Yara czy K&S. Rosnące ceny żywności skłaniają coraz więcej analityków do zmiany swoich rekomendacji dla całej branży. Nic nie wskazuje, by ceny żywności przestały rosnąć w najbliższym czasie, a wraz z nimi popyt na agrochemię czy maszyny rolnicze . Dla wzrostu wyceny akcji w tym sektorze jest też ważna struktura popytu. Rośnie ze strony krajów rozwijających się, pozwalając producentom odseparować się od sytuacji na lokalnych rynkach.
Część informacji ze spółek wcale nie była krzepiąca. Przy dobrym nastroju na rynku inwestorzy woleli jednak doszukiwać się raczej elementów pozytywnych. Carlsberg, właściel m.in. Heintkena, odnotował straty związane ze słabnącym popytem w Europie oraz kosztami niedawnych przejęć w branży. Prawie 80% spadek zysku odnotował holenderski ubezpieczyciel Aegon. Bezpośredni wpływ na jego wynik finansowy miało umocnienie się euro. Prowadząc działalność globalnie, część aktywów tej spółki jest wyceniana w dolarach lub walutach powiązanych z dolarem. To jeden z tych przypadków, gdzie miejsce zarejestrowania spółki, niezależnie od faktycznie osiągniętych wyników, wpływa negatywnie na jej bilans.
W trochę odmiennej sytuacji jest niemiecki Heidelberger Druckmaschinen (największy na świecie producent maszyn poligraficznych). Większa część produkcji usytuowana jest w Niemczech, stąd kurs euro ma bezpośredni wpływ na ceny w eksporcie. Firma obniżyła dzisiaj prognozy zysków za ten rok. W podobnym tonie brzmiało oświadczenie Commerzbank. Nie dość, że zysk w pierwszym kwartale był o połowę niższy względem tego z przed roku, to na dodatek zarząd ostrzega przed możliwością nie dotrzymania prognoz zysku za rok bieżący.