Z. Flejsner: Komentarz europejski

Inwestorzy w Europie skupili się na dyskontowaniu nastrojów w USA. Trudno się temu dziwić. Determinacja amerykańskich władz w podtrzymywaniu optymizmu co i rusz znajduje potwierdzenie w decyzjach. Główne indeksy europejskich rynków akcji odnotowały umiarkowane wzrosty. Obraz rynku nie uległ zmianie.

Aktualizacja: 27.02.2017 15:18 Publikacja: 07.05.2008 18:49

Wczoraj indeksy w USA wyszły na plusy dopiero po zamknięciu sesji na naszym kontynencie. W momencie gdy wydawało się, że straty Fannie Mae (instytucji bankowej będącej jednym z filarów amerykańskiego rynku kredytów hipotecznych) obciążą inwestorów strachem o problemy banków, nadeszła wiadomość że rząd planuje wesprzeć tą instytucję obniżeniem wielkości wymaganych rezerw. Inwestorzy otrzymali tym samym kolejną zawoalowaną wiadomość: "Władze w Waszyngtonie do dopuszczą by rynek akcji ulegał znaczącej przecenie". Nastroje, od których zależy między innymi skala wydatków konsumpcyjnych, mają wyraźne wsparcie na wysokich szczeblach . Decyzje są podawane do wiadomości w momentach gdy ich oddziaływanie ma rynki ma szanse na osiągnięcie maksymalnego efektu. Skutecznie.

Do inwestorów w Europie docierały mieszane informacje ze spółek. Komentatorzy woleli skupić się na tych, które pomagały uzasadnić wzrosty indeksów. Francuski Lafarge - największe producent cementu na świecie doniósł o osiągnięciu zysków znacznie przekraczających oczekiwania analityków. Co prawda wyniki działalności spółki w USA były bardzo złe, jednakże wzmożony popyt z krajów rozwijających się przyćmił efekty załamania na amerykańskim rynku nieruchomości. Akcje Lafarge na rynku w Paryżu rosły o ponad 5%. We Frankfurcie wyróżniał się Henkel - producent chemii gospodarczej. Co prawda wcale nie pochwalił się dobrymi wynikami , ale okazały się lepsze niż oczekiwania inwestorów.

Zyskiwały spółki powiązane z rolnictwem. Producenci środków ochrony roślin jak Bayer czy nawozów sztucznych jak Yara czy K&S. Rosnące ceny żywności skłaniają coraz więcej analityków do zmiany swoich rekomendacji dla całej branży. Nic nie wskazuje, by ceny żywności przestały rosnąć w najbliższym czasie, a wraz z nimi popyt na agrochemię czy maszyny rolnicze . Dla wzrostu wyceny akcji w tym sektorze jest też ważna struktura popytu. Rośnie ze strony krajów rozwijających się, pozwalając producentom odseparować się od sytuacji na lokalnych rynkach.

Część informacji ze spółek wcale nie była krzepiąca. Przy dobrym nastroju na rynku inwestorzy woleli jednak doszukiwać się raczej elementów pozytywnych. Carlsberg, właściel m.in. Heintkena, odnotował straty związane ze słabnącym popytem w Europie oraz kosztami niedawnych przejęć w branży. Prawie 80% spadek zysku odnotował holenderski ubezpieczyciel Aegon. Bezpośredni wpływ na jego wynik finansowy miało umocnienie się euro. Prowadząc działalność globalnie, część aktywów tej spółki jest wyceniana w dolarach lub walutach powiązanych z dolarem. To jeden z tych przypadków, gdzie miejsce zarejestrowania spółki, niezależnie od faktycznie osiągniętych wyników, wpływa negatywnie na jej bilans.

W trochę odmiennej sytuacji jest niemiecki Heidelberger Druckmaschinen (największy na świecie producent maszyn poligraficznych). Większa część produkcji usytuowana jest w Niemczech, stąd kurs euro ma bezpośredni wpływ na ceny w eksporcie. Firma obniżyła dzisiaj prognozy zysków za ten rok. W podobnym tonie brzmiało oświadczenie Commerzbank. Nie dość, że zysk w pierwszym kwartale był o połowę niższy względem tego z przed roku, to na dodatek zarząd ostrzega przed możliwością nie dotrzymania prognoz zysku za rok bieżący.

Paradoksalnie dobry nastrój na europejskich rynkach akcji dostał duże wsparcie ze strony słabych danych makro, które osłabiły wspólną walutę. Tym samym akcjonariusze spółek narzekających na zbyt wysoki kurs euro otrzymali sygnał o możliwej poprawie sytuacji. Słabość danych o przedaży popsuła co prawda nastroje wśród detalistów takich jak Tesco, czy Metro, lecz wsparła firmy uzależnione od cen w eksporcie, które są znacznie silniej reprezentowane w indeksach. Dane, opublikowane dzisiaj przez Eurostat, wykazały spadek sprzedaży detalicznej zarówno w krajach strefy euro jak i całej Unii. O ile w przypadku Hiszpanii nikt nie spodziewał się by dane były dobre (i dobre nie były) to może zaskakiwać znaczące pogorszenie się sytuacji w wielu krajach zaliczanych do najbogatszych i bardziej stabilnych - jak Luksemburg, Dania, Belgia , Austria, czy unikająca problemów sąsiada Portugalia.

Analitycy oczekiwali niewielkiego wzrostu sprzedaży, tymczasem w Unii spadła w marcu o 0,7% (m/m) zaś w strefie euro o 0,4% m/m). Sprzedaż detaliczna w strefie euro mierzona w relacji do marca ubiegłego roku spadła aż o 1,6%. Największy spadek dotyczy artykułów spożywczych , stąd domniemanie że konsumenci ograniczają wydatki pod presją rosnących cen. Szacuje się , że spadek jest największy od kilkunastu lat.

Kolejne dane, o zamówieniach w niemieckim przemyśle, również okazały się słabsze niż oczekiwania. Mając w zanadrzu perspektywę jutrzejszej decyzji ECB w sprawie stóp procentowych traderzy walutowi uznali, że bank złagodzi swoje nastawienie i da sygnał o perspektywach obniżenia stóp. Nikt się nie spodziewa by obniżka nastąpiła już jutro. Kluczowa będzie konferencja prasowa po ogłoszeniu decyzji. Jeśli działania i deklaracje ECB mają być uznawane za wyprzedzające i zapobiegające zagrożeniom, to jutro bank powinien dać wyraźnie do zrozumienia, że zwraca uwagę na zagrożenia wzrostu wyłaniające się ze słabszej konsumpcji i nastrojów. Tego samego oczekuje się po Banku Anglii. Słabe dane dotyczące produkcji przemysłowej z Wielkiej Brytanii przeceniły dzisiaj funta. Tu decyzja o obniżeniu stóp może zostać podjęta nawet jutro.

Niezależnie od osłabienia euro względem większości innych walut - co było pochodną słabych danych z regionu - informacje napływające z USA wzmocniły dolara, intensyfikując presję na parę EUR?USD. Wydajność pracy Amerykanów okazała się rosnąć szybciej niż oczekiwania zaś koszty pracy wolniej Około 16:30 wspólna waluta traciła do dolara aż 1%. Wzrost notowań kontraktów na amerykańskie indeksy dostarczał dodatkowego wsparcia nastawionym zakupowo Europejczykom.

Mieszane otwarcie rynków za Oceanem - spowodowało zatrzymanie wzrostów w Europie. Większość inwestorów zwróciła się ku obserwacji sygnałów płynących z giełdy w Nowym Jorku. Pod koniec sesji główne indeksy notowały umiarkowane wzrosty. DAX o ponad 1%, zaś CAC40 i FTSE100 po0,8%.

Sesja ma umiarkowanie optymistyczną wymowę. Rynek pozostaje w strefie przełamania ważnego oporu technicznego i w każdy silniejszy wzrost potwierdzi sygnały kupna. Cieniem kładzie się brak przebicia krytycznej strefy. W ubiegły piątek indeksy już raz dotarły do tego miejsca co dzisiaj, po czym nastąpił odwrót i realizacja zysków. Każde takie odbicie wzmacnia siłę oporu, czyli trudności w jego potencjalnym pokonaniu.

Jutro największy wpływ na kierunki w których poruszać się będą rynki będą miały banki centralne oraz reakcja inwestorów wiadomości z konferencji prasowych po ogłoszeniu decyzji o poziomie stóp.

Zbigniew Flejsner

Komentarze
W Polsce stopy w dół, w USA nie
Komentarze
Wyczekiwane decyzje RPP
Komentarze
Łapanie oddechu
Komentarze
Indeksy w Warszawie w pogoni za kolejnymi rekordami
Materiał Promocyjny
PZU ważnym filarem rynku kapitałowego i gospodarki
Komentarze
Pewne prawidłowości
Komentarze
Wyższy cel?