Notowania w USA były mało porywające. Komentarze rozwodzą się na temat danych makro i słusznie, choć te publikacje na razie mają trudność, by przebić się do świadomości uczestników rynków. Przynajmniej w takim stopniu, na jaki zasługują. Przeszkadza Europa i to skutecznie. W związku z tym jeśli pojawia się popyt, to jest ostrożny i gotowy do szybkiego wycofania się, jeśli zauważy jakieś niebezpieczeństwo.

Tym niebezpieczeństwem jest od dłuższego czasu europejski rynek długu. Dziś ponownie straszy on jego uczestników i obserwatorów, co ma wpływ na poziom wycen aktywów  na całym świecie. Indeksy w Azji oraz kontrakty na amerykańskie indeksy tracą obecnie na wartości, a powodem tego spadku jest aktualny wzrost rentowności długu krajów europejskich. W przypadku Włoch aktualny poziom rentowności obligacji 10-letnich wynosi 7,25 proc. i rośnie. Przypomnę, że granicznym poziomem jest 7,0 proc. i przebywanie powyżej niego oznacza pułapkę zadłużenia. Jak wiemy ostatnie aukcje długu włoskiego kończą się sprzedażą obligacji, ale za słoną cenę. Na dłuższą metę nie jest to do utrzymania. Inna sprawa, że szacunki poziomu granicznego różnią się od siebie. Są tacy, którzy dla Włoch szacują ten poziom na 5,5 proc., co oznacza, że już od kilku miesięcy kraj ten jest wciągany w bagno. Ratunkiem są działania reformatorskie, które z jednej strony przyczynią się do zmniejszenia potrzeb na dług, a z drugiej wpłyną na obniżenie kosztu tego długu. Wczoraj nowy premier zyskał wsparcie najważniejszych sił Włoch. Teraz czas na szybkie decyzje.

Słabszy początek sesji zapewne zbliży nas do wczorajszego minimum, a tym samym do poziomu linii wsparcia, jakim jest dolne ograniczenie kanału wzrostowego. Przełamanie tego poziomu sprawi, że będziemy oczekiwać ruchu w kierunku poziomu 2230 pkt.