Weekendowa Analiza Futures

Piątkowe podbicie cen zakończyło fazę kilku dni spadków i zachwiało wiarą niedźwiedzi w dalszy spadek cen. Nie ma co dziwić, skoro przecena nie była zbyt dynamiczna, a za to zwyżka całkiem szybka. Co z tego wyniknie?

Aktualizacja: 12.02.2017 22:53 Publikacja: 02.09.2012 14:01

Weekendowa Analiza Futures

Foto: ROL

Ben Bernanke nie powiedział nic, czego byśmy wcześniej nie wiedzieli. Nie padła żadna zapowiedź uruchomienia nowego programu luzowania ilościowego. To mogło rozczarować część graczy, choć taki scenariusz stawał się coraz bardziej oczekiwany. Im było bliżej piątku, tym częściej właśnie taki rozwój wypadków był przywoływany jako najbardziej prawdopodobny. Sprawdziło się, choć sądząc po zmianach niemieckiego DAXa grupa rozczarowanych była całkiem spora. Spadek cen miał miejsce także na naszym rynku, choć skala ruchu była relatywnie znacznie mniejsza. Ta nasza reakcja oraz to, co działo się przed nią i po niej jest zastanawiająca. Warto przyjrzeć się temu, co się wydarzyło w piątek, bo być może mamy tu ważną chwilę z punktu widzenia krótkiego terminu.

Jeszcze w czasie porannych notowań doszło do wyraźnego podniesienia cen. Ten ruch można było tłumaczyć oczekiwaniem na bardziej zdecydowaną wzmiankę o możliwości działań stymulacyjnych przez Fed. Jak wiemy, Ben Bernanke nie zmienił swojego dotychczasowego przesłania. „Fed podejmie działania stymulacyjne, gdy zajdzie taka konieczność". My to znamy, bo to słyszymy od wielu miesięcy. Moim zdaniem, ale takie przeświadczenie zaczyna być obowiązujące niemal powszechnie, obecnie odczyty makroekonomiczne są zbyt dobre, by Fed podjął decyzję o luzowaniu ilościowym. Czynników ryzyka jest zbyt wiele. Szczególnie te polityczne. Nie znaczy to, że polityka pieniężna nie może być poluzowana, ale jak sugerował choćby James Bullard, szef Fed z St. Louis, bank centralny może zdecydować się na ujemne stopy procentowe. Jeśli zatem przyjąć, że faktycznie za porannym wzrostem stały te oczekiwania, to brak ich potwierdzenia w wystąpieniu Bena Bernanke powinien skutkować spadkiem cen przynajmniej do poziomu otwarcia. Taka zmiana miała miejsce w przypadku niemieckiego DAXa, ale nasz WIG20 poddał się znacznie mniejszemu spadkowi. Skutkiem obniżki wartości WIG20 było wprawdzie zejście pod poziom południowej konsolidacji, ale ceny szybko do niej powróciły. Pojawia się pytanie, czy ten mały spadek w porównaniu ze znaczną obniżką cen w Niemczech nie jest znowu przesłanką wskazującą na możliwość pojawienia się dalszej zwyżki?

Przemawia za tym sam wzrost sprzed południa. W krótkim czasie zanegowana została większość wcześniejszego ruchu spadkowego, który trwał kilka dni. Czy to tylko oczekiwania? A może jest w tym coś więcej? Zauważmy, że spadek wywołany wystąpieniem w skali zmienności na sesji nie był wcale duży. Zatem nie można powiedzieć, by tego dnia rynkiem rządziła podaż. Można odnieść wrażenie, że tym ruchem cen ostatnio zanotowany dołek zyskał znacznie na znaczeniu. W tej chwili bowiem sytuacja wygląda tak, że to popyt po długim okresie bierności przystąpił do ataku. Jest o tyle ciekawe, że mamy za sobą dwa tygodnie spadków. Problem w tym, że jak wiać na wykresie cen kontraktów (Wykres_1), przez te dwa tygodnie podaż nie zdołała za mocno oddalić cen od szczytu z 17 sierpnia. Jak to zatem jest z tą przewagą podaży? Wykres ją potwierdza, ale nie jest to przewaga nazbyt silna. Od biedy można nawet te dwa tygodnie potraktować jako relatywnie płytką korektę.

Czy sygnały zmiany nastawienia na negatywne okażą się przedwczesne? Nie wiem. Nie wiem tego teraz, jak nie wiedziałem, gdy te sygnały się pojawiały. Nigdy nie wiadomo, co przyniesie sygnał w chwili, gdy dopiero się on pojawia. Na razie obowiązuje nastawienie negatywne, ale jeśli szczyt z 17 sierpnia zostanie pokonany, nastawienie ponownie będzie neutralne.

Czy zwyżka, jaka pojawiła się w piątek może być kontynuowana. Będzie to znacznie bardziej prawdopodobne, jeśli pokonany zostanie szczyt z piątku. Wtedy należałoby rozważyć możliwość przynajmniej dojścia do okolic szczytu z 17 sierpnia. Ty, bardziej, gdyby tempo zwyżki były porównywalne z piątkowym.

Czy taka zwyżka do szczytu trendu wzrostowego zmienia obraz rynku? W moim odczuciu najważniejsze czynniki sugerujące przegrzanie rynku akcji wydają się nadal obowiązywać. Europa jest w impasie. Plotki o dymisji szefa Bundesbanku wskazują na to, że sytuacja jest napięta. ECB jest pod silną presją w sprawie ewentualnego skupu obligacji, na co nie chce się zgodzić bank niemiecki. Wiele osób jest zdania, że takie zakupy zadziałałyby na rynek ozdrowieńczo, a inni wskazują na demoralizujące skutki skupu obligacji. Jeśli koszt finansowania Hiszpanii, czy Włoch spadnie za sprawą skupu długu przez ECB, to będzie to niosło ryzyko, że rządy tych krajów będą mniej skłonne do przeprowadzenia koniecznych reform. Te konieczne reformy mogą zostać wymuszone przez przystawienie noża do gardła.

Czy rynek już gra pod to, że ECB jednak podejmie decyzję o skupie obligacji? O samej decyzji dowiemy się w czwartek, ale nie jest wykluczone, że to właśnie ten czynnik będzie wspierał kupujących. W piątek dodatkowo zaplanowana jest publikacja raportu o stanie rynku pracy. Czy będzie on taki, jak oczekują tego analitycy (wzrost etatów w sektorze pozarolniczym o 120 tys.)? Jak zareaguje rynek akcji na dane lepsze? Jak na gorsze? W tej chwili to zgadywanie. Nie mam pojęcia, czy lepsze dane zostaną odebrane jako pozytywne, gdyż wskazywałyby na polepszającą się sytuację zatrudnionych (przynajmniej nominalnie), bo przecież jednocześnie dobre dane byłyby przesłanką dla zmniejszenia oczekiwań dotyczących luzowania ilościowego. Z drugiej strony gorsze dane mogłyby być przyjęte pozytywnie jako zwiększające szanse na QE3. Teraz przypomina to obstawienia koloru na ruletce.

Chyba lepszym rozwiązaniem jest posłużenie się wykresem i pójście za tym, co on wskazuje. Póki co, przewagę wydają się mieć niedźwiedzie, ale trzeba mieć świadomość, że to może się szybko zmienić. Trzeba pamiętać, że zaczynamy miesiąc, który nie jest przez posiadaczy akcji lubiany. Nie przesądza to o stratach, ale warto mieć to w głowie. Czy ewentualny wzrost cen przekreśla możliwość przeceny? Moim zdaniem nie. Nadal jest całkiem realne rozpoczęcie wkrótce ruchu, który sprowadziłby rynek przynajmniej w okolicę dolnego ograniczenia rocznej konsolidacji. Jeśli ewentualna zwyżka cen będzie na tyle znacząca, że zdoła doprowadzić do negacji obecnego nastawienia, to odnowionym sygnałem do spadków byłoby zejście pod czwartkowe minimum. Krótkoterminowy wzrost cen jest możliwy choćby za sprawą oczekiwań na ECB. Nie sądzę, by miało się to rozwinąć do większych rozmiarów, ale co ja sądzę jest tu sprawą poboczną. Naszym zadaniem jest reagowanie na sygnały, jakie wysyła rynek. Piątkowy podskok cen sam w sobie nie jest może przełomowy, ale nie jest wykluczone, że coś za tym pójdzie. Ewentualne pokonanie szczytu z 17 sierpnia sprawi, że ponownie na rynek będziemy patrzeć z nastawieniem neutralnym.

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów