Dla początkujących graczy warto polecić II wydanie książki Michaela Becketa. Książki napisanej przystępnie i bez zadęcia, może dlatego, że autor jest dziennikarzem specjalizującym się w tematyce finansów, a nie naukowcem. Pisze m.in. dla „The Daily Telegraph".

Skoro – jak twierdzi coraz więcej ekonomistów – zbliża się koniec kryzysowej zawieruchy, warto część pieniędzy zainwestować na giełdzie. Ale nie warto kierować się tylko podpowiedziami znajomych czy iść za tłumem. Lepiej przedtem poznać zasady funkcjonowania rynku giełdowego – a zaistnienie na nim nie jest wcale trudne czy kosztowne. Becket krok po kroku tłumaczy i opisuje zasady gry giełdowej i instrumenty dostępne w obrocie. Zaczyna od akcji i obligacji. Tłumaczy konstrukcje derywatów, zasady działania funduszy inwestycyjnych. Pisze, gdzie szukać porad – jak czytać raporty bankowe i analityków. Jakie należy stosować narzędzia analityczne oraz jak odczytywać wskaźniki, indeksy i informacje płynące z gospodarki i spółek.

Inwestycje na giełdzie to nie tylko wprost odczuwalne zyski czy straty – to także możliwość wpływania na decyzje firm, chociażby poprzez uczestnictwo w walnych zgromadzeniach czy spotkaniach z zarządami. Oczywiście posiadanie kilku czy kilkuset akcji nie oznacza, że mamy realną siłę i wpływ na decyzje prezesów. Ale już organizacje akcjonariuszy taki wpływ mają. Co zresztą coraz częściej widać po zaangażowaniu Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Giełda to także wiele innych zagadnień – od przyjemnych, jak dywidenda, po mniej przyjemne, jak podatki. Te tematy i wiele innych także znajdują rozwinięcie w poradniku Becketa. Ważne, żeby inwestor był szczęśliwy z zarobku, a fiskus z pozyskanej daniny.