Ostatecznie się okazało, że liczba etatów w sektorze pozarolniczym wzrosła o 195 tys., choć sądzono, że przyrost wyniósł 165 tys. Dodatkowo zrewidowano pozytywnie dane za maj, dodając 20 tys. Reakcja rynków akcji okazała się słaba. Tuż po pojawieniu się danych ceny akcji wzrosły, ale szybko ten wyskok został zgaszony.

Wzrost wartości dolara, który trwał mimo osłabienia na rynkach akcji (to osłabienie pojawiło się również na naszym rynku) sygnalizowało, że ruchy na świecie są nie efektem odbioru danych, ale ich wpływu na program skupu obligacji. Lepsze dane zostały odczytane jako przesłanka za wzrostem ryzyka rozpoczęcia lub zakończenia programu skupu obligacji w USA szybciej, niż się teraz sądzi. Myślę, że taka interpretacja tylko na podstawie tej publikacji nie jest uzasadniona. Dane były lepsze od oczekiwań, ale przecież nie odbiegały od nich aż tak bardzo. Poza tym mamy do czynienia ze wzrostem stopy bezrobocia (do 7,6 proc.), a przecież to na niej Fed opiera swoje decyzje.

Słabe zakończenie sesji popsuło nastroje, ale nie zdołało zanegować sygnału, jaki pojawił się w trakcie tygodnia. W średnim terminie obowiązuje nastawienie neutralne. Dopiero spadek cen kontraktów pod poziom minimum z 26 czerwca byłby sygnałem powrotu do nastawienia negatywnego. Pozytywne w tej chwili możliwe jest dopiero po pokonaniu szczytu z marca.