Z jednej strony rozwój technologiczny, presja na koszty i dążenie do elastyczności zatrudnienia aż proszą się o zmianę tradycyjnego podejścia „mam wszystko u siebie", z drugiej zaś – rzeczywiste i urojone problemy związane z bezpieczeństwem „wypuszczonych" danych stają się istotną barierą rozwoju. Czy da się jakoś te problemy rozwiązać?
Jeszcze kilkanaście lat temu problem ochrony danych był stosunkowo łatwy do rozwiązania. Każdy miał komputer na biurku i w zasadzie ryzyko wiązało się z fizyczną kradzieżą lub zniszczeniem sprzętu. Z czasem komputery zyskały dostęp do Internetu, co spowodowało łatwość eksportu danych i ściągnięcia różnego rodzaju wirusów. A potem sytuacja rozwinęła się dynamicznie – praca zdalna, praca zdalna z wykorzystaniem własnego sprzętu (BYOD – Bring Your Own Device), zdalne stanowisko pracy (składające się w zasadzie z klawiatury, myszy i monitora, bo całość procesów informatycznych zachodzi w jednostce centralnej), zasoby informatyczne w „chmurze", a do tego doszła rewolucja smartfonowa.
Czeka nas dalsza ewolucja
Dzięki tym wszystkim wynalazkom jest dużo taniej i wygodniej. Nie musimy kupować tyle sprzętu (serwerów, stanowisk pracy) ani utrzymywać działu IT w pełnym zakresie (wyoutsourcowaną częścią IT zajmuje się przecież ktoś inny). Praca staje się bardziej elastyczna – poprzez możliwość pracy zdalnej, w zasadzie w dowolnym miejscu na świecie każdy pracownik ma swoje wirtualne „biurko". Do tego dochodzi bezpieczeństwo – specjaliści dbają o ochronę antywirusową, nadzorują, czy dane nie wyciekają. Krótko mówiąc – korzyści skali „pełną gębą".
Firma Cisco przeprowadziła badania Global IT Impact Survey (z udziałem 1300 osób decyzyjnych w zakresie IT z 13 krajów, niestety bez Polski), z którego wynika, że czeka nas dalsza ewolucja. Będziemy świadkami intensyfikacji zarysowanych powyżej procesów. O ile w ubiegłym roku na własnym sprzęcie pracował przynajmniej co czwarty pracownik, to w przyszłym roku respondenci oczekują, że będzie to co drugi. Co ciekawe, najniższy udział pracy w systemie BYOD jest w krajach dość rozwiniętych: Japonia, Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Australia, a najwyższy w Rosji, Indiach, Brazylii i Meksyku.
Chmura coraz większa
Podobnie rośnie udział aplikacji ulokowanych w „chmurze" – w ubiegłym roku dominowała odpowiedź, „mniej niż 10 proc.", w bieżącym – „10–20 proc.", a w przyszłym „21–50 proc.", przy czym bardzo duża grupa respondentów wskazała na odpowiedź „powyżej 50 proc.". Największy potencjał rozwoju „chmury" widzą informatycy z Brazylii, Meksyku, Chin i Indii.