Kryzys mieszkaniowy odbije się na jakości życia polskich rodzin

Niedawno „Rzeczpospolita" informowała o najnowszych trendach na rynku mieszkaniowym, ogłaszając, że wracamy do czasów Gierka.

Aktualizacja: 11.02.2017 00:12 Publikacja: 29.07.2013 06:00

Eliza Gawor-Hus, architekt, pracownia DomyLetnie.pl

Eliza Gawor-Hus, architekt, pracownia DomyLetnie.pl

Foto: GG Parkiet

Chodzi o to, że ze względu na ograniczenia finansowe Polacy są zmuszeni wybierać mieszkania o mniejszym metrażu, a po to, by zmieściła się w nich cała rodzina, szukają takich o jak największej liczbie pokoi. I tak na 50 mkw. chcemy mieć co najmniej 2 pokoje, na 70 mkw. – 3, a nawet więcej. Takie warunki mogą być odpowiednie dla dwóch osób, na przykład dla rodziców, których dzieci już się usamodzielniły, ale na pewno są niewystarczające dla rodziny z małymi dziećmi. W praktyce to będzie oznaczać, że kolejne pokolenie będzie wychowywało się w przeludnieniu i ciasnocie, które – niestety – przekładają się wprost na jakość życia rodzin.

W Anglii Royal Institute of British Architects regularnie pyta Brytyjczyków o to, jak chcieliby mieszkać i jak ich domy wpływają na ich satysfakcję z życia. Okazuje się, że priorytetem są wysokie okna i jasne wnętrza. Do tego część wspólna domu, dostępna dla całej rodziny i na spotkania towarzyskie, nie mniej ważna niż własny, prywatny kąt. I jeszcze kawałek ogródka, a przynajmniej park lub zielony skwer w pobliżu. A w jakich mieszkaniach chcieliby żyć Polacy?

Brytyjczycy zgodnie podkreślają znaczenie tego, żeby dom był wystarczająco przestronny, by móc go podzielić na części prywatne, oraz część wspólną

Dla rodziców z małymi dziećmi ważne są bliskość przedszkola lub (dobrej) szkoły, parku albo przynajmniej zielonego skweru. Do tego chcą mieć taki układ mieszkania, żeby cały czas mieć maluchy na oku.

Dla rodzin bez małych dzieci najważniejsze są duże okna i jasne wnętrza, bo dostęp do światła to podstawowy warunek dobrego samopoczucia.

Brytyjczycy zgodnie podkreślają znaczenie tego, żeby dom był wystarczająco przestronny, by móc podzielić go na części prywatne (pokoje domowników, gabinety) oraz część wspólną, będącą miejscem spotkań z rodziną i przyjaciółmi (głównie salon, jadalnię, kuchnię).

My w Polsce też chcielibyśmy, żeby nasze domy były centrum życia towarzyskiego, ale brakuje nam do tego przestrzeni. Niedawno miałem okazję przeprowadzić krótki sondaż na temat jakości życia w polskich mieszkaniach. Oczywiście nie można go porównać z badaniami brytyjskimi, które są bardzo rozbudowane, trwają wiele tygodni, obejmują indywidualne rozmowy, odwiedziny w domach. Mimo to wydaje mi się, że udało się nam uchwycić kilka ciekawych wniosków.

40 proc. osób, które odpowiedziały na nasze pytania, lubi zapraszać do domu gości i często to robi. A jeszcze więcej chciałoby, żeby ich domy były centrum życia towarzyskiego, ale przeszkadza im ciasnota. Aż połowa osób, które odpowiedziały na nasze pytania, zaznaczyła, że gdyby mogli zmienić jedną rzecz w swoim mieszkaniu, to dobudowaliby pokoje prywatne, czyli np. gabinet lub pokój dla dzieci. Możliwość powiększenia okien, dobudowanie przestrzeni wspólnej (np. salonu albo jadalni) czy dodanie kawałka zieleni blisko domu zebrały po kilkanaście procent. Tylko dla kilkorga z Was priorytetem byłoby dobudowanie w domu kominka.

Do tego marzymy o tarasach i balkonach. Chcielibyśmy mieć kawałek przestrzeni na świeżym powietrzu, na której możemy postawić stolik i doniczki z kwiatami, rano wyjść z gazetą i kawą, a wieczorem z lampką wina. A najlepszym rozwiązaniem byłby duży taras, przynajmniej kilkunastometrowy, na którym w lecie można urządzić przyjęcie i zrobić grilla.

Z perspektywy Polski, gdzie martwimy się przede wszystkim o brak mieszkań, zostawiając temat powierzchni na dalszym planie, takie potrzeby mogą wydawać się wydumane. Ale o tym, jak dobre warunki mieszkaniowe wpływają na jakość życia, najlepiej świadczą opinie tych rodzin, w których te warunki nie są satysfakcjonujące. I tutaj znów sięgnę do wyników badania Royal Institute of British Architects. Okazuje się, że w domach, gdzie brakuje przestrzeni prywatnej, rodzice i dzieci często skarżą się na stres i emocjonalne napięcie. Mówią, że nie mają szansy odpocząć ani się zrelaksować. Największą bolączką dzieci jest konieczność dzielenia pokoju ze zbyt licznym rodzeństwem. Z kolei dla dorosłych najbardziej dotkliwy jest brak przestrzeni wspólnej, w której mogą spotykać się w gronie rodziny i przyjaciół. Sądzę, że te problemy są niestety bliskie wielu polskim rodzinom. Jest więc najwyższy czas, żebyśmy zastanowili się nad tym, jakie konsekwencje dla naszej jakości życia będzie miał obecny kryzys mieszkaniowy.

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów