Pomimo zamieszania większość inwestorów chyba nie wierzyła, że do porozumienia mogłoby nie dojść. Widać to po reakcji rynków – wzrosty choć zauważalne, to o specjalnej euforii nie można mówić. Przykład potwierdza powiedzenie, by „kupować plotki, a sprzedawać fakty". Po udanym tygodniu na Wall Street spodziewałbym się teraz realizacji części zysków. W przypadku S&P500 zwiększona podaż może skutkować spadkiem do ok. 1680 pkt. Kluczowe jest jednak to, co nastąpi w kolejnych tygodniach – w USA trwa sezon wyników finansowych spółek. Jeśli te okażą się niezadowalające, a S&P500 nie pokona 1730 pkt, nad rynkiem zawiśnie ryzyko głębszej przeceny.
Alternatywą są surowce – jednak ceny złota, miedzi czy ropy naftowej zależą od nastrojów panujących wśród inwestorów. Ich wpływ na tzw. soft commodities jest już mniejszy i to wśród nich należałoby szukać okazji. Biorąc pod uwagę czynniki fundamentalne, największy potencjał wydaje się mieć cukier. Wobec złych warunków pogodowych w Brazylii, będącej największym producentem cukru na świecie, tegoroczną prognozę zbiorów znacznie zredukowano. Dlatego analitycy już teraz spodziewają się wzrostu kursu o 8–10 proc. Utrzymująca się niekorzystna aura może te szacunki tylko podwyższyć.