To było kolejne z rzędu rozczarowanie odczytem. Tym razem zakładano, że w grudniu produkcja wzrosła o 0,4 proc., a dowiedzieliśmy się, że spadła o 1,2 proc. Cały IV kwartał był ujemny. Jak na największą gospodarkę strefy euro, to nie jest zachęcające. Pamiętajmy także, że wartość wspólnej waluty jest słabsza wobec choćby dolara, a więc niemieccy eksporterzy mają tu wsparcie. Jak widać, to nie wystarczało. Eksport w grudniu z Niemczech spadł o 1,6 proc. Te dane niepokoją, gdyż nasza gospodarka jest z niemiecką silnie powiązana i słabnący przemysł w Niemczech może przekładać się na mniejsze zamówienia dla polskich podwykonawców. Tym bardziej że nie jest to przecież pojedynczy wyskok.
Rynki akcji wczoraj nie tryskały optymizmem. Nikkei zakończył dzień silnym spadkiem. Wprawdzie pozostałe parkiety na świecie nie garnęły się do dokładnego naśladowania japońskiego lidera, ale jednak optymizmu było jak na lekarstwo. Po raz kolejny nasz indeks największych spółek zachowywał się relatywnie nieźle. Stracił na wartości, ale do dołka jeszcze nam trochę brakuje, a taki choćby niemiecki DAX zaliczał nowe minimum spadków. Nie zmienia to oczywiście tego, że nadal pozostajemy przy założeniu, że mamy do czynienia z trendem spadkowym i nawet jeśli spadek jest powolny, to ostatecznie może dojść do testu poziomu minimum. Jeśli poziom wsparcia się obroni, to będzie łatwiej szukać sygnałów zmiany kierunku.