Niemiecki DAX zaczął spadać, co miało wpływ na nastroje nad Wisłą. Zwyżki, które było widać na początku dnia, topniały. Po południu notowania znalazły się pod poziomem środowego zamknięcia. W trakcie sesji na serii czerwcowej osiągnięty został poziom 1900 pkt. Sam WIG20 także się do niego zbliżył. Przypomnę, że jest to okolica lokalnego szczytu z końca grudnia. Poziom tego szczytu został kilka tygodni temu pokonany i teraz powinien działać jako wsparcie. W związku z tym skala przeceny nie powinna się już znacząco powiększać. Gdyby faktycznie faza osłabienia miała się zakończyć już na tych poziomach, a później rynek wróciłby do wzrostu, wnioski byłyby optymistyczne. Na razie jednak korekta trwa i jeszcze nie pojawiły się sygnały jej zakończenia.

W czwartek opublikowano dane o liczbie nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA. Ponownie tygodniowy odczyt okazał się niższy od 270 tys. Rynek pracy w Stanach nadal jest więc w niezłej kondycji. Mimo wszystko daleko jeszcze do przegrzania, a tym samym do sytuacji, w której dynamika wynagrodzeń Amerykanów będzie się zwiększać. W tej chwili dynamika ta jest umiarkowana. Mierzone medianą tempo wzrostu płac wznosi się bardzo powoli. Rynek pracy w USA nie jest więc w tej chwili źródłem argumentów za szybszym zaostrzaniem polityki pieniężnej przez Fed.