Wnioski po tym dniu są podobne do tych z dnia poprzedniego. Pozostajemy w fazie korekty wcześniejszych zwyżek. Istnieje wciąż całkiem realna możliwość powiększenia skali tego ruchu wtórnego. Jeśli tak się stanie, to ta druga faza spadków mogłaby być kończącą, a tym samym zapoczątkować nową falę zwyżek.
Rozczarowaniem dla wielu mogły być dane o dynamice polskiej sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej w marcu. Wprawdzie oczekiwano, że dane marcowe będą słabsze od tych z lutego za sprawą okresu świątecznego, ale mimo wszystko opublikowane we wtorek odczyty były słabsze. Dynamika produkcji i sprzedaży nie przekroczyła 1 proc. r./r. Reakcja rynku była umiarkowana. Ceny się nie ugięły, na co może mieć wpływ to, że szybko racjonalizowano, że właśnie przerwa świąteczna została źle oszacowana. Panuje przekonanie, że przy okazji kolejnej publikacji za miesiąc, dynamiki obu wielkości powinny się poprawić. Na nastroje rynkowe wpływ miał zapewne także wzrost cen na światowych rynkach akcji, co onieśmielało podaż. Przy okazji publikacji wspomnianych danych poznaliśmy dynamikę cen na poziomie polskich producentów. Ponownie dały o sobie znać tendencje deflacyjne – spadek cen wyniósł 1,7 proc. r./r., choć zakładano, że będzie to 1,4 proc. To tylko potwierdza przypuszczenie, że na inflację w Polsce trzeba będzie jeszcze poczekać.