W efekcie cena tego surowca wzrosła w czwartek o ponad 3 proc. Szalejący w prowincji Alberta żywioł wymusił zamknięcie ze względów bezpieczeństwa kilku ropociągów w regionie, a produkcja w wielu zakładach zajmujących się wydobyciem i przerobem ropy została zakłócona. Na razie jest jeszcze zbyt wcześnie, by dokładnie oszacować spadek dostaw wywołanych pożarem, jednak w obecnej sytuacji i w przeciwieństwie do panujących w ubiegłym roku warunków każda informacja dotycząca podaży znajduje odzwierciedlenie w cenie.
Wydobycie ropy naftowej w USA systematycznie spada – według ostatnich danych o ponad 8 proc. (od połowy 2015 r.), do 8,82 mln baryłek dziennie. Z kolei spadek podaży z krajów zrzeszonych w OPEC wywołany nieprzewidzianymi zdarzeniami (włączając w to Libię) może zgodnie z szacunkami wynosić nawet 2 mln baryłek dziennie – to najwięcej od kilku lat.
Krótkoterminowym wsparciem dla kursu, oprócz wspomnianych wcześniej informacji, może być także sytuacja, jaka powstała na wykresie notowań. Dołki z wtorku i środy utworzyły formację podwójnego dna, która zgodnie z analizą techniczną zapowiada możliwe odwrócenie trwającego od ubiegłego piątku trendu spadkowego. Najbliższe poziomy oporu są przy ok. 46,20 i 46,80 USD za baryłkę, wsparcie powinny stanowić poziomy ok. 44,50 i 43,30 USD za bryłkę.