Polskie społeczeństwo, choć wprowadzenia euro sobie nie życzy, to jednocześnie jak mało które w Europie docenia Unię Europejską. Tymczasem, jak przekonują Stefan Kawalec i Ernest Pytlarczyk, euro grozi jej implozją. Ich książce, świeżej z racji daty wydania, aktualności dodał jeszcze Brexit.
Wynik referendum w sprawie przynależności Wielkiej Brytanii do Unii Europejskiej to czerwona kartka dla Brukseli. Brytyjczycy dali jej do zrozumienia, że nie podoba im się nieustanne zacieśnianie integracji europejskiej. Zmęczenie ograniczaniem ich suwerenności na rzecz Brukseli widać też w wielu innych krajach Europy.
Jednocześnie dalsza integracja wydaje się niezbędna, aby utrzymać przy życiu strefę euro. Kryzys, z jakim się ona zmaga, jest przecież w dużej mierze efektem tego, że wspólną walutę przyjęły kraje zbyt zróżnicowane, niestanowiące tzw. optymalnego obszaru walutowego. Drogą do korekty tego niedopatrzenia wydaje się być budowa czegoś na wzór Stanów Zjednoczonych, czego Europejczycy ewidentnie sobie nie życzą.
To jedno z oblicz pułapki, jaką okazało się euro. Wymusza ono zmiany, które prowokują eurosceptyczne nastroje i w efekcie zagrażają istnieniu Unii Europejskiej. Ale nawet gdyby centralizacja Europy miała poparcie, pozwoliłoby to co najwyżej uniknąć powtórki kryzysu w przyszłości. Nie pomogłoby jednak w zażegnaniu obecnego. Kraje z południa strefy euro, które balansują na krawędzi bankructwa, mogą „wyrosnąć" ze swoich długów tylko wtedy, gdy uda im się odzyskać konkurencyjność. Bez własnej waluty, którą można zdewaluować, jest to jednak niezwykle trudne. Wymaga tzw. wewnętrznej dewaluacji, czyli spadku cen i płac relatywnie do cen i płac u partnerów handlowych. To jednak bardzo bolesna terapia, której południowe społeczeństwa nie chcą się poddawać. Efekt jest taki, że silniejsze kraje Eurolandu są zmuszone do uczestniczenia w programach pomocowych, co z kolei nie podoba się ich obywatelom. „Ta sytuacja powoduje narastanie animozji między narodami europejskimi i wzrost poparcia dla nacjonalistycznych, populistycznych i antyeuropejskich ruchów politycznych" – pisze duet Kawalec-Pytlarczyk.
Były wiceminister finansów i główny ekonomista mBanku postulują kontrolowane rozwiązanie strefy euro po to, aby uratować Unię Europejską i wspólny rynek. – Jeśli zadanie rozwiązania strefy euro nie zostanie wykonane przez proeuropejskich i prorynkowych przywódców krajów UE, to najprawdopodobniej dokonają tego ich antyeuropejscy i antyrynkowi następcy. W tym drugim przypadku UE i wspólny rynek zostaną również zniszczone – ostrzegają ekonomiści.